piątek, 18 grudnia 2015

Od Clear'a - C.D Yukine

-Ciastek mi żałujesz mendo ruska!? – warknąłem na niego wynosząc brudne naczynia do kuchni. Yhh..mieszkanie samemu, bez mamy i bez dodatkowej pomocy to jednak jest wyczyn. Jakbym nie mógł mieszkać z tym sierści uchem. A nie..przecież on dzieli łoże ze swoimi „wilczkami”. No kurwa mać… wypatroszyłbym je i wrzucił na patelnie. – Zobaczysz ja kiedyś te twoje PSY to…
-Bo się zapowietrzysz. – nabrał powietrza w usta i wypuścił za momencik z głośnym świstem. Stając w drzwiach dzielących kuchnie od pokoju spojrzałem na niego z pod byka. Chyba tylko między sobą byliśmy tacy gadatliwi. Zupełnie inni niż przy kimś obcym.
-Sam się zapowietrzysz. – prychnąłem rzucając w niego zwinięta gazetą. Bingo! Dostał w sam czubek głowy, ale nie widać było żeby jakoś specjalnie miał mi to za złe. Tylko delikatnie się uśmiechnął. – Yuki-chan nie tęsknisz za mamą? Nie masz z kim spać. Nie masz się do kogo przytulić… - wystawiłem język i przymknąłem jedno oczko w złośliwym geście. Jakoś nie specjalnie się tym przejął. Spojrzał na drzwi wejściowe, które nadal były otwarte.
-Czyżbym zostawił otwarte drzwi do domu? Chyba, że ktoś… lub coś umie je otwierać. – westchnął przez co ja zaciekawiony wychyliłem głowę tak by zerknąć na drzwi, w które tak był wpatrzony. Mało zawału nie dostałem. Przed drzwi wejściowe wparował do środka wilk… pies… cokolwiek to było! Miało gęste, szare futro..wielkie zęby i leciało wprost na mnie.  Znaczy… między innymi dlatego, że stałem na przeszkodzie dotarcia do swojego brata. Z przerażeniem w oczach cofnąłem się raptownie do tyłu niemal upadając na Yukine. Wystawiając dłoń w przód nakreśliłem znaczek na dodatek mówiąc przy tym dosyć głośno słowa „Jikan-waku”.
-Nie! Czekaj! Nie rób jej krzy… - zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć: wilk uderzył w niewidzialną osłonę stojącą jakiś metr przede mną. Odbił się i z wielkim piskiem uderzył o podłogę. Moje przerażenie w oczach w tym momencie było bezcenne. Usiadłem na ziemi opierając się o nogi brata. (siedział na kanapie) – Odwołaj to debilu! – zerwał się z miejsca po jakichś 5 minutach. Musiał chyba sobie wszystko poukładać. Dokładnie tak samo jak i ja.
-…Zabierz to stąd… - machnąłem ręką odwołując zaklęcie. Temu czemuś pozbieranie się do kupy zajęło jakieś 15 minut. Nic dziwnego. Byłem w takim stresie, że chyba trochę za mocno popieścił go prąd. Gdyby to było jeszcze mocniej to nie wiem czy byłoby co zbierać. Nic już nie mówiąc chciał odesłać wilka, poprzednio dokładnie oglądając czy wszystko z nim porządku. To zwierze patrzyło na mnie tak jakby chciało przynajmniej odgryźć mi rękę. – Tak sobie teraz myślę… że jak przyjdzie nam ze sobą walczyć to… przegram już na starcie… - zakryłem sobie oczka grzywką tak by nie patrzeć na nią. (to chyba ona, bo żadnego przyjaciela między nogami nie widziałem. Nie żebym się przyglądał)


( Yuki ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope