poniedziałek, 25 maja 2015

Od Neriel - C.D Mikaeli

Nudno. Tak bardzo nudno... Neriel po raz kolejny przetarła powieki. Siedziała na parapecie okna, jakieś dwa piętra nad ziemią, machając bosymi nóżkami. Obserwowanie przechodniów było coraz bardziej monotonne... No bo niby co ciekawego jest w ludziach, którzy ciągle gdzieś się śpieszą? Dziewczyna po raz kolejny ziewnęła szeroko, łamiąc chyba wszystkie możliwe zasady dobrego wychowania. W dłoniach bez przerwy tłamsiła pilot od telewizora. W ośrodku nie można było obejrzeć nawet dobrego serialu, bo to przecież kontakt ze światem zza kopuły... Niby jakieś denne filmy dokumentarne były, ale to nie to samo, co Neriel oglądała w domu... Tym dawnym domu. Gdy tak sobie dumała, przez przypadek upuściła owego pilota, który z głośnym stukotem spadł na głowę jakiejś dziewczyny.
- CO TY ODPIERDALASZ?! Myślisz, że możesz tak sobie bezkarnie rzucać w ludzi?!-krzyknęła nieznajoma.
Nel pochyliła się nieco i bez żadnej skruchy odparła:
- Wybacz, nie chciałam. Możesz mi podać pilota?
Poszkodowana blondynka zaczerwieniła się ze złości.
- Chcesz odzyskać pilota, hmm? To go sobie weź! - warknęła.
Mówiąc to, chwyciła czarną zgubę i cisnęła nią w stronę okna. Neriel wskoczyła za parapet. Pilot przeleciał tuż nad jej głową, rozbijając przy okazji wazon z i tak już uschniętymi kwiatami. Nieznajoma jeszcze przez chwilę wydzierała się na Neriel. Dziewczyna nie miała ochoty tego słuchać, więc „na dowidzenia” wystawiła za okno dłoń i pokazała wrzeszczącej blondynie środkowy palec. Nie czekając na jej reakcję, błyskawicznie zamknęła okno i zasunęła żaluzje.
- Ależ ty jesteś niegrzeczna! - usłyszała.
No jasne, jej Tęczowe Siostry jak zwykle nie mogły zostawić jej w spokoju, chociaż na chwilę. Siedem kolorowych dziewczyn zaczęło marudzić i nalegać, aby Neriel wypuściła je na zewnątrz. W końcu tęczowo włosa nie wytrzymała.
- Tylko niczego nie dotykajcie, jasne? Wszystko ma być tak, jakby nigdy was tu nie było-wymamrotała pod nosem i „uwolniła” swoje siostry.
***
I tak oto cała zgraja rozwrzeszczanych dziewuch przemierzała ośrodek. Rika kłóciła się z Shion, Mion dyskutowała z Touką, Greenda tłumaczyła coś Hanyuu, a Satoko... No właśnie, gdzie podziała się Satoko?! Neriel zaczęła rozglądać się po okolicy, mając nadzieję, że szybko uda się jej zlokalizować żółtowłosą małolatę. Niestety, Satoko przepadła jak kamień w wodzie. Jak nam wszystkim wiadomo, nadzieja matką głupich... Nel westchnęła zrezygnowana. Jeszcze raz spojrzała ba swoje kolorowe towarzyski i pokręciła głową z dezaprobatą.
- I po cholerę mi to było... - mruknęła sama do siebie.
Po zmobilizowaniu (a właściwie to zmuszeniu) do poszukiwań reszty dziewcząt, zguba została znaleziona. Zajęło to jakieś półgodziny, ale w końcu z
Satoko została namierzona. Siedziała pod ścianą i z wielkim zainteresowaniem gładziła, miętosiła, przytulała i gryzła... katanę? Wszystkie dziewczyny rzuciły się w jej kierunku.
- Skąd ty to wytrzasnęłaś?! Oddawaj mi to, zaraz się pokaleczysz! - krzyknęła Neriel.
Cóż, tęczowo włosa napotkała pewien opór, ale ostatecznie udało jej się skonfiskować Satokową „zabawkę". Z nieukrywaną bezradnością spojrzała na pogryzioną rękojeści katany.
- Egh... Satoko, komu to zabrałaś? Masz mi natychmiast powiedzieć, bo inaczej nie ręczę za siebie... - wysyczała.
Dziewczynka potulnie wskazała na przemierzającego korytarz, białowłosego, bladego jak ściana chłopaka. Nel podeszła do niego, a wraz z nią jej towarzyszki.
- Ej, Młody... To chyba twoje-powiedziała, wyciągając w jego stronę trochę nadgryzioną katanę. Białowłosy posłał kolorowej bandzie nieufne spojrzenie, które po chwili przeniósł na rękojeść broni, na której widniało wiele śladów małych ząbków Satoko. Neriel skoncentrowała całą siłę woli i zmusiła Rainbow Sisters do powrócenia w jej ciało. Obrażone dziewczyny jakby się rozmyły i wtopiły w tęczowowłosą. To zdziwiło chłopaka jeszcze bardziej. Dziewczyna zmrużyła powieki i przyjrzała się nieznajomemu. Był taki... blady. Jego skóra przypominała kolor rozlanego mleka, twarz miała niezwykle delikatne i łagodne rysy, a oczy przyciągały wzrok. Nel bez zastanowienia dotknęła jego policzka.
-Wow... Jaką ty masz dziwną skórę... - wymamrotała.

<Mikuś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope