Podrapałem się po głowie. Czekałem, aż Artis coś powie. W końcu jej nie rozumiem.
- Nie spij mi tu, nie pozwole...
Przysunęła się do mnie i zaczęła pchać nogą. Chciała mnie zepchnąć. Nie
udawało się jej to. Nie miała teraz za sobrego cela. Zacząłem do niej
machać ręką.
- Nie kopaj mnę jusz no! To nie je miłe!
Ona jednak nie przestała. Kopała coraz to mocniej i szybciej. Bolało,
naprawdę bolało. Podniosłem głowę do góry i rozejrzałem się po całym
pomieszczeniu. Chyba naprawdę mnie nie chciała przy, a raczej na tym
stoliku. Zsunąłem się pod stół i zacząłem szukać wygodnej pozycji do
spania. Wyciągnąłem do niej rękę.
- Mas jaki kocyk? - zapytałem.
Uderzyła mnie lekko w tył głowy. Ona jednak uważa, że mi chyba nie jest
potrzebny. Czyli tylko trochę kanapy i podłoga? Tyle może mi dać? Nieco
się zasmuciłem. Postanowiłem wstać i włożyć te szklaneczki do zlewu. W
końcu nie wypada zostawiać syfu oraz nie miło śpi się, wiedząc, że
niedaleko twojej głowy stoją brudne naczynia, które śmierdzą wódką.
Wstałem, oczywiście przesunąłem przy tym odrobinkę stolik. Wziąłem do
łapek szklaneczki i chwiejąc się na nogach ruszyłem w stronę kuchni.
Momentalnie rozmazał mi się obraz przed oczyma. Uderzyłem o ścianę, a z
rąk wypadły mi szklanki. Potłukły się. Po chwili poczułem jak Artis
chwyta mnie za ramię. Pewnie wiedziała, że to się stało. Spojrzała na
mnie tymi oczkami i oparła się drugą ręką o cokolwiek, w tym wypadku to
chyba była szafka. Zdjęła ze mnie swoją łapeczkę i zaczęła mi machać
palcem przed oczyma. Kazała mi to posprzątać, no ale jakbym mógł tego
zrobić. Uklęknąłem sobie przed rozrzuconymi kawałkami szkła i zacząłem
zbierać. Uważałem żeby przypadkiem się nie skaleczyć. Uśmiechnąłem się
do niej dosyć niemrawo. Przynajmniej oszczędzę jej wody i płynu do
naczyń. Teraz z drobnymi problemami doszedłem w miarę bezpiecznie do
kuchni. Zacząłem przeszukiwać jej szafki w poszukiwaniu jakiejś
reklamówki. Mam nadzieję, że dopiero jutro będę mógł to wyrzucić. Nie
chcę wychodzić wcześniej, kto wie? Teraz mogą się czaić jacyś zboczeńcy i
czekają na takich pijanych ludzi jak ja. Nie chcę o tym myśleć.
Wróciłem do salonu, do koleżanki. Chyba nie jest przyzwyczajona do
picia. Kiwała się na wszystkie boki, pewnie nie miała się na czym
skupić. Podszedłem do niej i uklęknąłem przed nią.
- Pzeprasam za to sklaneckę, a racej za sklanecki. Tak mi smutno, cy je coś co bym mógł dla cię zrobić?
Artis?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz