wtorek, 9 czerwca 2015

Od Ukyo - C.D Artis

Podrapałem się po głowie. Czekałem, aż Artis coś powie. W końcu jej nie rozumiem.
- Nie spij mi tu, nie pozwole...
Przysunęła się do mnie i zaczęła pchać nogą. Chciała mnie zepchnąć. Nie udawało się jej to. Nie miała teraz za sobrego cela. Zacząłem do niej machać ręką.
- Nie kopaj mnę jusz no! To nie je miłe!
Ona jednak nie przestała. Kopała coraz to mocniej i szybciej. Bolało, naprawdę bolało. Podniosłem głowę do góry i rozejrzałem się po całym pomieszczeniu. Chyba naprawdę mnie nie chciała przy, a raczej na tym stoliku. Zsunąłem się pod stół i zacząłem szukać wygodnej pozycji do spania. Wyciągnąłem do niej rękę.
- Mas jaki kocyk? - zapytałem.
Uderzyła mnie lekko w tył głowy. Ona jednak uważa, że mi chyba nie jest potrzebny. Czyli tylko trochę kanapy i podłoga? Tyle może mi dać? Nieco się zasmuciłem. Postanowiłem wstać i włożyć te szklaneczki do zlewu. W końcu nie wypada zostawiać syfu oraz nie miło śpi się, wiedząc, że niedaleko twojej głowy stoją brudne naczynia, które śmierdzą wódką. Wstałem, oczywiście przesunąłem przy tym odrobinkę stolik. Wziąłem do łapek szklaneczki i chwiejąc się na nogach ruszyłem w stronę kuchni. Momentalnie rozmazał mi się obraz przed oczyma. Uderzyłem o ścianę, a z rąk wypadły mi szklanki. Potłukły się. Po chwili poczułem jak Artis chwyta mnie za ramię. Pewnie wiedziała, że to się stało. Spojrzała na mnie tymi oczkami i oparła się drugą ręką o cokolwiek, w tym wypadku to chyba była szafka. Zdjęła ze mnie swoją łapeczkę i zaczęła mi machać palcem przed oczyma. Kazała mi to posprzątać, no ale jakbym mógł tego zrobić. Uklęknąłem sobie przed rozrzuconymi kawałkami szkła i zacząłem zbierać. Uważałem żeby przypadkiem się nie skaleczyć. Uśmiechnąłem się do niej dosyć niemrawo. Przynajmniej oszczędzę jej wody i płynu do naczyń. Teraz z drobnymi problemami doszedłem w miarę bezpiecznie do kuchni. Zacząłem przeszukiwać jej szafki w poszukiwaniu jakiejś reklamówki. Mam nadzieję, że dopiero jutro będę mógł to wyrzucić. Nie chcę wychodzić wcześniej, kto wie? Teraz mogą się czaić jacyś zboczeńcy i czekają na takich pijanych ludzi jak ja. Nie chcę o tym myśleć. Wróciłem do salonu, do koleżanki. Chyba nie jest przyzwyczajona do picia. Kiwała się na wszystkie boki, pewnie nie miała się na czym skupić. Podszedłem do niej i uklęknąłem przed nią.
- Pzeprasam za to sklaneckę, a racej za sklanecki. Tak mi smutno, cy je coś co bym mógł dla cię zrobić?

Artis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope