Co się stało ? Nie wiem. Nie pamiętam.
Nic nie pamiętam, ale dlaczego ? Wszystko co mnie wcześniej spotkało zostało mi
wymazane z pamięci. Zrobili to celowo. Wiem o tym. Teraz jechałem czymś.. to
chyba było cos w rodzaju furgonetki ? Nie wiem, w każdym razie leżałem sobie do
góry brzuchem, kompletnie nie wiedząc gdzie mnie zabierają. Rozejrzałem się nie
niemrawym wzrokiem dookoła siebie. Co zobaczyłem ? Moje ubranie było całe we
krwi. Krew ta była wyschnięta, ale… pachniała. I to mocno. Nie mogłem się
powstrzymać. Wypuściłem powietrze z ust. Teraz dopiero miałem pewność że żyje i
nie śnie i nic mi takiego nie jest. Nic mnie nie bolało, ale czułem się jak
żywy trup. Dosłownie. Nie mogłem się podnieść, nie miałem na to siły.
[…]
Chyba znowu zasnąłem. Teraz
samochód stanął, wyszli jacyś goście w fartuchach i pomogli mi wyleźć. Teraz
zauważyłem że mam zakute rączki. Na nadgarstkach miałem metalowe bransolety
połączone ze sobą ciężkim łańcuchem. Jak jakiś więzień. Czy ja coś zrobiłem ?
Zabiłem kogoś ? Bardzo możliwe, nie wątpię że byłbym do tego zdolny.
Zaprowadzili mnie do jakiegoś ogromnego budynku otoczonego z góry szklaną
kopułą. Gdy tam wszedłem miałem wrażenie że to całkiem inny świat. Za raz
usłyszałem gdzieś obok siebie „Nowy Project”. Co to wszystko miało znaczyć….
Pociągnęli mnie dalej. Czułem na
sobie spojrzenia wielu osób. Wielu takich jak ja. Rozejrzałem się dookoła i
wtedy też poczułem że mam metalowe cacko na oczku. Kiedy odprowadzili mnie do
swojego pokoju… teraz już mojego… powiedzieli mi coś w rodzaju że mam się na
razie stąd nie ruszać, nie robić głupot i przede wszystkim nie ściągać opaski.
Spoko. Już mi układają życie. Czułem się tutaj jak w celi. Zamknięty w
metalowej klatce. Wszedłem głębiej w „mieszkanie” i już za kilka metrów usiadłem
przy ścianie. Odetchnąłem cicho. Nogi same się pode mną uginały. Obraz rozmazywał
się i powtarzał co jakiś czas. Po chwili takiego „nieogarniania” co się wokół
mnie dzieje usłyszałem delikatny stukot. Stukot w metalowe drzwi jakimi byłem
zamknięty w tej puszce. Nie odezwałem się tylko oparłem głowę o ścianę za mną.
Ktoś wszedł. Poczułem to. Mam dość czuły węch. To była niska dziewczyna. Co ona
tu robi ? Skoro niby jestem taki niebezpieczny że musieli mnie zakuć to czy ona
chce zginać? Prawdą jest że nie miałem teraz nawet ochoty się podnosić, no ale….
I tak sądzę że jest głupia. Ukucnęła
przede mną i przyjrzała się mojej twarzy. Co ona chciała. Jej oko… takie samo…
jak moje. Wiem już po co przyszła. Przyszła się dowiedzieć kim jestem.
- Kim jesteś… - mruknęła cicho i
odsunęła się kawałek do tyłu.
-Riu…ki… -wydukałem coś. Moje spierzchnięte
usta pragnące krwi nie mogły wypowiedzieć żadnego sensownego słowa. Byłem tak
spragniony że nie wiem czy byłbym w stanie się teraz opanować, gdyby dziewczyna
zrobiła coś nieodpowiedniego.
( Futaba ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz