wtorek, 3 lutego 2015

Od Takumi'ego - C.D Alexa

Ten chłopak. Już gdzieś go wcześniej widziałem. Tylko gdzie ? Hmm po jego stylu bycia, wychudzonym ciele można było się spodziewać najgorszego. Boże znowu trafiłem na jakieś wariata.
-Kyouya. – odburknąłem coś do niego. Cały czas patrzyłem na jego postać tak dziwnie. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Hah, osoba z taką Arcana jak ja nie wie czego się spodziewać. śmieszne.
-„Kyouya” …. – bardziej oznajmił niż zapytał. Bardzo przeciągnął moje nazwisko. Strasznie dziwnie to zabrzmiało – To nie jest twoje imię, Niebieski. – powiedział znów i za raz dotknął paluszkami swoich warg.
-Hmmm… skąd te podejrzenia ? – zapytałem. Na razie nasza rozmowa się nie za bardzo kleiła gdyż, ja byłam nad wyraz ostrożny a on… chyba mnie sprawdzał. Czyżby ? A może teraz ja posprawdzam trochę jego ?
-Project G05…. – zachichotał jak prawdziwy psychopata. Czyli jednak wie kim jestem, i skoro już to wie… to znaczy że musi przebywać dokładnie w tym samym miejscu co ja. Tak myślałem. Nie raz już słyszałem przez radio jak go ochrzaniają. No cóż… wtedy nie wiedziałem że jego. Ale z tego co się orientuje to ma on nieźle przesrane u tych wszystkich naukowców i tych ludzi, którzy nas pilnują. Mimo tego nie dali mu specjalnego nadzoru, jakiegoś monitoringu czy coś… to mnie najbardziej dziwiło. Wiedziałem że „ONI”, Ci ludzie nie mogli sobie pozwolić na to by podpaść jednemu z nas. I chodź na razie wszyscy jesteśmy posłuszni to mogło by się to zmienić w oka mgnieniu. Dla nas Project’ów zabicie jednego bezużytecznego człowieka nie sprawiło by żadnego kłopoty czy też nie rozczulalibyśmy się nad nim. Dobrze że zdawali sobie z tego sprawę…
Miałem zamiar go wyminąć, jakoś nie specjalnie ciągnęło mnie do takich psycholi. Tak więc posłałem mu ostatnie zimne spojrzenie po czym ruszyłem w swoją stronę. Udało mi się go ominąć. Zrobiłem kilka kroków przed siebie, a już za chwilę w moją stronę poleciał jakiś ostry przedmiot. Nie celował we mnie. Scyzoryk przeleciał tuż obok mojej głowy i zaświszczał mi w uszach. Pod wpływem tej prędkości z jaką leciał moje włosy delikatnie powiało do przodu. Zerknąłem na niego przez ramię i zatrzymałem się. Gdyby celował … i gdyby przed nim stał ktoś inny pewnie by trafił…. Głowę.
-Szukasz kłopotów ? – mruknąłem, ale nie po to by go sprowokować. Mój ton był spokojny i normalny jak zawsze. Teraz już nie patrzyłem na niego, tylko przed siebie. Nie było takiej potrzeby by obserwować jego ruchy.
-Ty …siebie nazywasz „kłopotem” ? – zapytał robiąc dość długie przerwy między wyrazami a już na sam koniec zaczął się głośno śmiać.
-Jaka wysoka samoocena.. – prychnąłem obracając się na jednej nodze w jego stronę.


( Alexy ? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope