czwartek, 14 maja 2015

Od Morgiany - Do Yukihiro

Ostatnio robi się coraz głośniej. Coraz więcej kroków słychać na korytarzu, jak i więcej rozmów. Irytujące...
Zeszłam z parapetu i skierowałam się do drzwi. Bądź co bądź, nigdzie jeszcze nie wychodziłam, a powinnam się chociaż nieco rozejrzeć. Dość niechętnie wyszłam z pokoju, idąc w stronę schodów. Po drodze minęłam kilka osób, jednak posłałam im tylko obojętne spojrzenie, nie zawracając sobie nimi głowy. Po dość długim "błądzeniu" po licznych korytarzach, udało mi się znaleźć wyjście z budynku. Pchnęłam drzwi, a przez wpadające promienie słońca musiałam przymrużyć oczy. Rozejrzałam się nieco, przyzwyczajając się do silnego światła. Nie sądziłam, że budynek w którym przebywam, jest aż tak ogromny. Nie, to cały ten obszar jest ogromny. Nigdy wcześniej go nie widziałam. Dziwne... Plus jest taki, że nie pada. Na ogół, zawsze gdy wychodziłam na zewnątrz, lada moment zbierały się chmury i zaczynało padać. No cóż, mówi się trudno.
Nieco ostrożnie kroczyłam przed siebie, kierując się w stronę bardziej zielonych terenów. Tutaj też było dość dużo osób. Wszyscy przyszli nacieszyć się pogodą? Możliwe. Odetchnęłam z ulgą, widząc nieopodal ławkę, przy której nikogo nie było. Usiadłam w cieniu, i podpierając się na łokciu, przyglądałam się okolicy, ludziom, wszystkiemu, co tu było. Szczerze mówiąc, byłam tu już dość długo, a jedyna osoba z którą rozmawiałam, to była zbyt energiczna mała dziewczynka. Dobre i to... Nie lubię zbytnio tłumów, ale raz na jakiś czas towarzystwo innej osoby wydaje się być w porządku. Wszyscy, których widzę wydają się być bardzo...energiczni i głośni. Mocno kolorowe lub jaskrawe ubrania aż ranią moje oczy. Z wyjątkiem jednej osoby. Przy fontannie był chłopak o biało szarych włosach i szarych oczach. Na pewno nie należy do tych zbyt hałaśliwych osób. Miał spokojny wyraz twarzy... Jest zamyślony? Ciężko określić. Po chwili chłopak odwrócił głowę i spojrzał na mnie. Szybko odwróciłam wzrok, jednak po chwili znów go obserwowałam. Zaciekawił mnie, a to rzadko się zdarza.

Ktosiu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope