-Skoro….. nie wróciłabyś jeślibyś mnie nie kochała to
dlaczego… stąd wyszłaś…. Na samym początku…. – wydukałem coś znowu przez łzy.
Bardzo ciężko było mi się z nią porozumieć, jednak kilka jej ostatnich dialogów
pomogło mi się ogarnąć. Chociaż w malutkim stopniu. Wcześniej nie docierało do
mnie nic, a teraz chociaż te jej lekko pocieszające słowa. Cinia podniosła
główkę i spojrzała na mnie. Chyba zdziwiły ją moje słowa, bo jakby tak lekko
zaniemówiła. Teraz chociaż mój wzrok coś wyrażał. Nie był już taki pusty jak
dotychczas. Bałem się tego co za chwilę mogę od niej usłyszeć, a kiedy nie
odpowiedziała tym bardziej zacząłem zastanawiać się nad wiarygodnością jej
słów. – Skoro stąd wyszłaś to w takim razie zawahałaś się co do tego czy mnie
kochasz i czy nadal chcesz ze mną być… - mruknąłem cicho odwracając głowę
kompletnie w inną stronę. O ! Poruszyłem się więc jest progres… wracam do
normalności ? Czyżby ?
-Riuki…. Ja jestem pewna co do moich uczuć do ciebie.
Poniosło mnie. Właściwie jak zawsze. Nie znasz mnie…..? – zapytała wstając i
próbując mnie po raz kolejny wciągnąć na łóżko. W pokoju było tak cholernie
ciemno i właściwie wystarczyła chwila nie uwagi by dziewczyna leżała rozłożona
na ziemi. – No proszę cie… wstań.. nie mogę znieść tego, że płaczesz….. tego że
przeze mnie jesteś w takim stanie. Mam wrażenie jakbym rozmawiała z całkiem
inna osobą !
-Nie mogę….. – szepnąłem spuszczając po raz kolejny tego
wieczoru głowę. Na podłogę znowu zaczęły skapywać łzy. Nie mogłem ani zapanować
nad swoim ciałem ani nad emocjami. Kiedyś o wiele łatwiej mi to przychodziło.
Nie wiem co od tamtego czasu się zmieniło ale stała się to w zastraszającym tempie
z dnia na dzień. Dziewczyna wyraźnie nie wiedziała co ma z tym wszystkim zrobić
i nie zdziwił bym się gdyby tak po prostu oddała mnie naukowcom.
-Co ty z nim zrobiłaś….- usłyszałem tym razem cichy o dziwo
męski głos. Nie mogłem podnieść głowy przez buzujące we mnie emocje jednak mogłem
twierdzić tyle….. ten głos jest znajomy i należy do osoby, bez której teraz
mógłbym już nie wrócić do normalności – Jesteś beznadziejna. Nie sądziłem, ze
komukolwiek jeszcze uda się doprowadzić go do takiego stanu, a jednak tobie się
to udało. On jednak nie powinien się w tobie zakochiwać.… - pod koniec tej wypowiedzi
wyłączyłem już umiejętność słuchania. Reszta to był tylko jakiś niezrozumiały
dla mnie bełkot. Mój brat podniósł mnie w miarę możliwości i zatrzymał się.
Jedną ręką mnie przytrzymał a drugą zakrył moje zapłakane i podrażnione oczy.
-Nie pozwolę ci się znowu załamać głupku. Co ty sobie
wyobrażasz….? Że znowu wszystkich i wszystko zostawisz ? Życie nie jest takie
kolorowe jakbyś chciał….- powiedział mi na ucho bardzo spokojnym i zadziwiająco
poważnym tonem. Łzy wręcz wylewały mi
się potokami. Zbierały się na dole mojej twarzy i spadały na zimną podłogę.
Zamknąłem oczy i nie wiem jakim cudem, ale za chwilę zrobiło się czarno. Nie
wiem co się stało…. Jednak przed tym zdążyłem jeszcze powiedzieć: „Nie rań jej
celowo” . Mogło to brzmieć jak pożegnanie. Było by nim, ale Rene zapewnił mnie,
że jeszcze nigdzie się nie wybiera….
(Rene, Cinia ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz