Czemu tak zawsze jest? Że niby jak jestem cichutki i spokojny, to można mnie terroryzować i lać. Te bliźniaczki też mnie wzięły za słabego, ponieważ zaczęły mnie bronić. Pan zasadowiec, odwrócił się ignorując wszystkich. Normalnie bym się do tego nie posunął, jednak mam już tak w naturze, że odwdzięczam się. Podbiegłem do niego po czym przywaliłem mu w tył głowy. Chłopak błyskawicznie się podniósł i już się na mnie zamachnął, kiedy przed moimi oczyma pojawił się znak widoczny tylko dla mnie. "Ból" chłopak natychmiast się zgiął, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Przetrzymałem go tak z dziesięć sekund po czym puściłem.
-Świetnie, każdy ma swoje zasady. Ja też mam jedną, nie zaczynaj ze mną bo skończysz w gorszym stanie - uśmiechnąłem się sztucznie
Bliźniaczki, żeby załagodzić sytuację znowu zaczęły drążyć temat, żebyśmy się lepiej poznali. Chłopak znowu odwrócił się do mnie tyłem, kompletnie na mnie zlewając. Silny jest. Tak w sumie to nie wiem czy chcę coś o sobie opowiadać, ostatecznie pewnie tylko one będą ze sobą gadać. Wątpię, żebym jeszcze się dzisiaj odezwał. Po chwili zostaliśmy zaciągnięci do małej altanki pośrodku Parku. Pierwsza przedstawiła się Vanilla, która była naszą "Panią Kapitan". Jej Arcany były nieco przerażające jak dla mnie… jedna potrafiła człowiekowi namieszać we wspomnieniach a druga mogła kontrolować w pewnym stopniu inne Arcany. Nie za bardzo mi się to podobało… umiejętności jej siostry również były ciekawe. W sumie to prawie wszystko skupiało się tutaj na jej muszkiecie. Tak jak myślalem, chłopaka było trudno zmusić do mówienia, ale ostatecznie przewróciwszy oczyma zgodził się. Trochę jest podobny do mnie pod względem swoich umiejętności. Tak jak ja gdy pomyśli o czym, to się dzieje z tą różnicą, że u niego dotyczy to tylko jakiś przedmiotów a u mnie odczuć. Kiedy wreszcie przyszła moja kolej na opowiedzenie o sobie… po prostu odmówiłem.
-Zachowujesz się teraz niesprawiedliwie - Haruka warknął
-Nie muszę nic o sobie opowiadać, jest to bezcelowe i tak wszyscy wiecie o mnie całkiem sporo. Nie potrzebujecie większej ilości informacji… - powiedziałem jak zwykle dosyć cicho
Nawet nie zauważyłem, kiedy na moich kolanach znalazł się kot. Jasny gwint, tylko jego tutaj teraz brakowało, przeklęty Madara.
(Nie mam pomysłów, koleszanki i kolego?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz