-No… to pa. – pomachałem do niej i zniknąłem w swoim pokoju.
Tak naprawdę nie wierzyłem, że stąd wyjdzie. Trzy….. dwa …. Jeden. JEB ! Nie no
delikatniej nie mogła. Otworzyła drzwi i walnęła mnie w łep. Chyba wiedziała że stoję sobie przy drzwiach.
-No …. Za co to było do cholery jasnej !? – wkurzyłem się odwróciłem
w jej stronę. I ta jej zabójcza mina. Na serio mnie kiedy zabije. – Męczysz mnie…
mówiłaś, że mam ci powiedzieć, jeśli nie będę chciał z tobą siedzieć. – Widać
było, ze jest zawiedziona tym co właśnie powiedziałem, ale szczerze średnio
mnie to obchodziło. Chciałem się wyspać, a nie mogłem bo ta codziennie wpadała
do mnie o 7 rano i robiła rozpierdziel.
-Pffff…. No i dobra. – tupnęła nóżką i już skierowała się do
drzwi wyjściowych kiedy nagle zadzwonił telefon. Mój telefon. Łooo… ktoś mnie
kocha.- Co dziewczyna ? – obróciła się do mnie, a ja uniosłem kącik ust.
-Zapewne. – teraz już się wyszczerzyłem i za raz przyłożyłem
telefon do ucha. Zdążyłem wypowiedzieć tyle „Ha…” i już od razu przerwał mi
szaleńczy chichot. Taki psychiczny. Matko boska. Moja druga twarz dzwoni.
Zdziwiłem się no bo co. Przecież nie miałem z nim kontaktu bardzo długo.
~Słyszałem, że cie złapali… Yuki. Hehe… spadłeś aż tak Niskowo
braciszku ? Odwiedzę cie za nie długo, trzymaj mi ciepłe miejsce w swoim
łóżeczku. Ciao. – usłyszałem na koniec ten parszywy śmiech w słuchawce a już za
chwilę przerywany sygnał. Nawet nie dał mi nic powiedzieć, albo po prostu ja
nie mogłem nic z siebie wykrztusić. Stałem tak jeszcze chwilę trzymając niemą
słuchawkę i wpatrując się w ścianę przede mną. Wyrwała mnie z takiego jakby
transu Cinia podchodząc i łapiąc mnie za rękę.
-Yuki !? – Oburzyła się. Hyhy… naprawdę sobie coś
pomyślała.. – Której dziewczynie pozwoliłeś tak do siebie mówić !? Gadaj bo
inaczej poderżnę ci gardło. – odrzuciłem telefon na bok i spojrzałem na nią
-A co cie to interesuje ? Może mam dziewczynę.. hmmm ?
-No to w takim razie jesteś dupkiem, bo wczoraj mnie
pocałowałeś… i to z języczkiem. – pogroziła mi palcem a ja zaśmiałem się.
-To było jednorazowe…. – pstryknąłem ją w czółko
-Po za tym, która by takiego chciała ! – obróciła się do
mnie plecami. Moje dłonie teraz spoczęły na jej ramionach. Zbliżyłem się do jej
ucha i wyszeptałem:
-Na przykład ty. – przejechałem językiem po płatku jej ucha
i zachichotałem
(Cinia ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz