czwartek, 26 lutego 2015

[Team 4] Od Rosie - C.D Takumi'ego

Nie wiedziałam co teraz zrobić. Nie mogłam się poddać, gdyż moja drużyna by mnie wyśmiała. Zrezygnowana spojrzałam na swoją nogę. Sama już nie wiedziałam ile to jeszcze może potrwać. Westchnęłam i spojrzałam nieśmiało na chłopaka. Nie wiem jakby to się potoczyło gdyby mnie nie znał, ale na pewno niezbyt dobrze.
- Powiedzmy, że tego nie było.. - wyszeptałam wpatrując się w pustą przestrzeń
Takumi spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a ja odwróciłam głowę ku niemu.
- Ja nie powiem nikomu, że Cię spotkałam, a ty nikomu, że mnie widziałeś.. Zgadzasz się na to? - zapytałam z nadzieją w głosie
Pokiwał twierdząco głową i spojrzał raz jeszcze na moją ranę.
- Co Ci się stało? - zapytał z lekką nutą zmartwienia w głosie
- Schody się na mnie zawaliły, a przy tym chłopak z mojej drużyny na mnie upadł. - odparłam
Z zaciekawienia odwiązałam lekko bandaż i przyjrzałam się. Kości już nie było widać, ale za to rana nadal była krwisto czerwona i głęboka. Spojrzałam na mój prowizoryczny opatrunek, który był niemalże w całości przesiąknięty krwią. Z niechęcią złapałam znowu za kawałek szkła i odcięłam drugą nogawkę na tą samą długość, po czym użyłam materiału na ranie. Zawiązałam ją starannie i spojrzałam na chłopaka nieśmiało się uśmiechając.
- Teraz przynajmniej będę wyglądać normalnie z tymi spodniami - zaśmiałam się cicho, a chłopak lekko uniósł kąciki ust
- Ja lepiej już pójdę - stwierdził i szybko wyszedł z pomieszczenia
Odetchnęłam cicho z ulgą i znowu podciągnęłam się do okna. Miałam nadzieje, że to spotkanie nie sprawi nam problemów. Moja drużyna chyba nawet nie zauważyła jak chłopak wyszedł z budynku. Zajęłam się znowu przeszkadzaniem przeciwnikom. Szczerze mówiąc żałuję, że nie mam żadnej przydatniejszej mocy. W sumie nadal nie wiem po co się tu znalazłam. Słaba omega z beznadziejnymi umiejętnościami. Ci naukowcy muszą mieć niezłe poczucie humoru… Odsunęłam się od okna i spojrzałam na ten dziwaczny zegarek. Przeglądałam statystki, plan miasta, ile czasu tu spędziliśmy, ile przeszliśmy.. ogólnie same nudy, ale chwila… Nagle coś rzuciło mi się w oczy. Jedna osoba już poległa? To chyba znaczy, że zaczęła się poważna walka. Bawiłam się tak jeszcze chwilę, gdy nagle znowu budynek się lekko zachwiał. Po chwili zrozumiałam, że musiało już minąć trochę czasu, bo ból nogi mi minął. Delikatnie odwiązałam materiał i zauważyłam tylko lekko czerwoną, dużą bliznę w miejscu rany. Wzięłam głęboki wdech i spróbowałam wstać. Mało brakowało, a wywaliłabym się na jakieś druty i potłuczone szkło. Po kilku nieudolnych próbach wreszcie stanęłam na nogach. Teraz tylko chodzenie… Z początku bardzo kulawo i niestabilnie, ale po paru rundkach w pomieszczeniu zaczęłam chodzić w miarę normalnie. Wyjrzałam za okno, ale tak by nikt mnie nie zauważył. Nie mogłam dostrzec mojej drużyny, więc użyłam mapy. Po chwili szukania okazało się, że stoją zaraz za tym budynkiem. Cicho zeszłam po schodach i gdy byłam już w miarę nisko zeskoczyłam na dół przez jakąś dziurę, która prawdopodobnie była oknem. Na szczęście była to moja grupa. Szczerze mówiąc ciut się zdziwili, gdy mnie zobaczyli. Futaba już miała mi coś powiedzieć, gdy wskazałam jej na nogę i uśmiechnęłam się lekko. Miałam nadzieje, że jakoś mnie wprowadzą do ich planu działania.
(Roxel, Futaba, Renji? Połączcie opowiadania jak coś.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope