środa, 6 maja 2015

Od Abla - Do Azusy

Abel szedł przez korytarz znudzony. Od samego rana nie miał nic do roboty. I wcale, a wcale nie było to wyolbrzymione pojęcie o aktualnej sytuacji. Do wieczora czas spędzał właściwie na bezcelowym włóczeniu się po ośrodku. Co jakiś czas zagadywał napotkane na swojej drodze osoby, jednak wszyscy okazywali się według niego mało interesujący. Tak więc, szedł korytarzem, co jakiś czas poprawiając torbę na szczupłym ramieniu i przeczesując srebrne włosy dłonią. W końcu, po wielu wahaniach obrał kierunek swojej wędrówki. Skierował się na dwór, a raczej jego imitację. Lightwood nie umiał stwierdzić czy tęskni za normalnym światem. Podobał mu się ośrodek i fakt, że wszystko dostawał tu wszystko przed nos bez najmniejszego wysiłku, jednak z drugiej strony tęsknił za gwarem miasta, zapachem spalin, i całą masą dziwnych ludzi.
- Przepraszam! Chcę przejść! - zawołał niezadowolony widząc zapchane przejście. Ostrożnie zaczął wciskać się między tłum. - No, ruszcie się! - warknął zirytowany w końcu wypychając się na "dwór". Prychnął wzgardliwie po czym poprawiając przygniecioną bluzę ruszył przed siebie. Odetchnął z ulgą, uspokajając się nieco. Szczerze mówiąc, miał nadzieję iż ci ludzie zebrali się na jakieś widowisko, na które i on mógłby sobie popatrzeć, jednak nic takiego się nie działo. Wręcz przeciwnie, było wręcz spokojnie i pusto. Żadnych świergoczących parek, żadnych desperatów próbujących uciec z ośrodka, żadnych bójek. Nic.
Zamyślonym ruchem sięgnął do torby wyjmując książkę i odnajdując linijkę na której skończył. Zanim jednak na dobre wciągnął się w zawartą w treści historię, poczuł bolesne uderzenie w bok. Zwalił się ciężko na ziemię, tracąc oddech, i z przerażeniem widząc ciemne plamki przed oczyma.
- Co się dzieje? - zawył zaskoczony.
- Ups. - usłyszał tylko. Rozchylił oczy zaintrygowany bogatą wypowiedzą "napastnika". Przygniatał go chłopak, o włosach nietypowego koloru jakim jest turkus.
- Miło mi cię poznać. - parsknął Abel, rozbawiony. Właściwie nie miał nic przeciwko nowej znajomości. Nieznajomy uniósł się lekko, pozwalając na to samo drobnemu chłopakowi. Srebrnowłosy wsparł się na ramionach, zaglądając w rubinowe oczy ze szczerym zainteresowaniem.
- Jak się nazywasz? - spytał tamten nie zmieniając swojej pozycji, nadal przygniatając Lightwooda do ziemi.
- Abel. - mruknął w odpowiedzi. - A ty jesteś...?
- Azusa. - przedstawił się turkusowy.
- A więc drogi Azuso, czy mogę wstać? - sarknął Abel bardziej rozbawiony niż zły, co w jego wypadku świadczyło o niezwykle dobrym humorze. Azusa podniósł się zgrabnie z ziemi, umożliwiając Ablowi to samo.
- Dziękuję. - powiedział Lightwood otrzepując przykurzone ubranie, a także rozglądając się za własną torbą, która pod wpływem uderzenia wypadła mu z rąk.

< Azusa? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope