czwartek, 18 czerwca 2015

[Team 2] Od Vanilli - C.D Heaven'a

Patrzyłam na chwilę w pusta przestrzeń przed sobą. Nie na Heaven'a. Nie. Nie chciałam na niego patrzeć, bo wiedziałam, że gdybym to zrobiła przysporzyło by to tylko więcej łez. Dlaczego właściwie, działo się tak, ze gdy tylko chodziło o niego do razu się rozklejałam. Przecież nigdy nie okazuje AŻ TAK swoich uczuć. W dodatku nie czułam tez jakieś specjalnego wstydu z tego faktu, ze patrzą jak płacze. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale byłam pewna, ze to wszystko przez tego chłopaka... [w dobrym znaczeniu ]
-Vanilla....-wyciągnął do mnie rękę by zetrzeć resztki łez z policzka, jednak ja odwróciła główkę. Heaven jakby na chwile odpuścił i cofnął dłoń. Widziałam na jego twarzy wymalowany smutek, zaskoczenie i jednocześnie ból.
-Nie jestem zła. I przepraszam, że cie uderzyłam. - mruknęłam cicho i wstałam. Za momencik wyciągnęłam do niego rękę by tez wstał. -Nie przeszkadza mi to co robisz, ale... martwię się że coś sobie zrobisz....- westchnęłam spuszczając wzrok i teraz patrząc w ziemię.
-Heaven ! Debilu ! Przytul ją i chodźcie, bo cała Bitwa nam minie ! - usłyszałam głos fioletowo włosej. Już zdążyłam zauważyć, że oni nie specjalnie za sobą przepadają. Heaven posłał jej tylko groźne spojrzenie i powrócił wzrokiem na mnie. To nie jest takie proste. Ta rozmowa... nie była wcale łatwa. Dla niego chyba w sumie bardziej, ale dla mnie... to tez było bardzo ciężkie.
-Nieważne... - wzruszyłam ramionami, bo też z jednej strony wiedziałam, że on już nie będzie wiedział co powiedzieć. Wyminęłam chłopaka i powędrowałam do pozostałych. trzeba teraz trochę zregenerować swoje siły.
[...]
Schowaliśmy się w jakimś małym ozdobionym budyneczku. Nie wiem za co to służyło, ale teraz będzie naszym schronieniem. W całym pomieszczeniu było ciemno. Tylko małe okna dawały niską dawkę światła. Wszyscy usiedli sobie pod ścianami by nieco odsapnąć. Akira użyła swojej karty do zregenerowania sił Heaven'a i też tego by ponownie był zdolny do jakiejkolwiek walki.
-Ej... czuje się jak nowo narodzony... - spojrzał na swoje ręce i kilka razy zacisnął je w pięść. - Przydatne.
-No widzisz. Może nie jestem taka beznadziejna jak ci się wydaje, Kapitanie. - dogryzła mu. Przez chwile przekomarzali się słownie, aż w końcu wyszłam nie mogąc tego dłużej słuchać. Usiadłam sobie na schodkach zaraz obok tego pomieszczenia. Po kilku minutach po mnie wyszedł również Pan Carter. Nic nie mówiąc podszedł, usiadł za mną i objął mnie lekko. Zdziwiło mnie to. Nigdy nie robił nic z własnej inicjatywy, zawsze pytał o zdanie czy zgodę, a teraz ? Chyba dotarło do niego, że jeśli nie zacznie czegoś robić, to bardzo szybko się to zakończy. Po krótkiej chwili przybliżył się lekko, odgarnął włosy z mojej szyi i za moment dotknął jej nosem. Poczułam jego oddech. Był spokojny, ale to pewnie ze zmęczenia...
W końcu odetchnęłam z lekką ulgą. Podniosłam rękę i delikatnie naparłam na niego plecami, tym samym opierając się plecami o jego umięśniony tors.
-Jesteś nieznośny Heavy....- odszukałam jego twarz, po czym przejechałam otwartą dłonią po policzku. Następnie obróciłam się i delikatnie go ucałowałam.
-Heavy ? - zerknął na mnie z uśmiechem, na co ja tylko kiwnęłam. - No niech ci będzie. Całkiem słodko to brzmi. - wzruszył ramionami i nie dając mi już odpowiedzieć złączył swoje wargi z moimi. Bardzo delikatnie. Jak mały chłopiec po prostu. Jakby się czegoś obawiał albo wstydził. Jeszcze czego. Przygryzł moją dolną wargę i pociągnął nieznacznie do siebie.
-Nie powinieneś dostawać takiej nagrody - tym razem to ja wtuliłam się w niego

( Heaven i reszta Team;u ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope