piątek, 3 lipca 2015

Od Deavy - Do Azusy [+16]

-Spierdalać! - krzyknąłem za siebie. Biegłem ile sił w nogach, a za mną siedem osób w białych fartuchach. Moje rękawice w niewyjaśniony jak zwykle sposób pojawiły się na moich dłoniach i przedziurawiły kaftan. Zerwałem go z siebie , a gdy tylko się to stało przede mną pojawił się kolejny naukowiec. Złapałem go za twarz i roztrzaskałem głowę o ścianę niczym skorupkę od jajka. Patrzyłem jeszcze chwilę na czerwoną posokę spływającą leniwie po moim ciele, ale rozproszyły mnie kroki pozostałych fartuchów. Zapędzili mnie w ślepy zaułek... nie mam gdzie uciec.
-Nie opieraj się, to nic ci nie zrobimy! - krzyknął jeden z nich. Przycisnąłem się do ściany i zamknąłem oczy, ale gdy poczułem ich ręce na swoim ciele ogarnął mnie wielki żal.
-Nie! - krzyknąłem wyrywając się i wybijając szczękę jednemu z nich. Poczułem wielką igłę wbijającą mi się w szyję, a po chwili wszystko zrobiło się ciemne...

* * * * *
Obudziłem się na łóżku szpitalnym otulony w białą pierzynę i ubrany w niebieską pidżamkę. Całe ciało mnie bolało, ledwo mogłem się poruszać. Minuta mijała za minutą, a ja wyrywałem elektrody jedną za drugą... Kiedy udało mi się od nich uwolnić usłyszałem otwierające się drzwi.
-Elo, kazali mi sprawdzić czy ży...! - przestraszyłem się, chwyciłem stojak od kroplówki, który wylądował na twarzy chłopaka. Uciekłem pod ścianę i wpiłem się w kąt.
-Popierdoliło cię?! - krzyknął masując policzek. Wyglądał na wściekłego.
-Ja... ja... - zająkałem się.
-Jaja se ze mnie robisz? - powiedział opryskliwym tonem. Uniósł dłoń, która szybko poleciała w moją stronę. Zacisnąłem powieki, a gdy oberwałem tym siarczystym policzkiem upadłem na podłogę. Kim jest ten koleś? Wstałem z ziemi i zmierzyłem go swoim spojrzeniem. Spojrzał na mnie lekko zdziwiony i jednocześnie lekko przerażony. Narzuciłem na siebie moją bluzę i wyszedłem na korytarz.
-Czekaj! - krzyknął za moimi plecami. Odwróciłem się i spojrzałem pytająco.

<Azusiaczq? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope