poniedziałek, 13 lipca 2015

Od Ukyo - C.D Artis

- Czy tylko wykorzystuje sytuację? - Przytuliłem ją nieco mocniej. - Nie... Nie byłbym w stanie tego zrobić. W szczególności takiej osóbce jak ty... Przepraszam. Pies, psem powinien zostać. Chyba za bardzo się pospieszyłem.
Chwyciłem dziewczynę za podbródek i ucałowałem ją w czoło. Zrobiło mi się nieco przykro, że mogła tak pomyśleć. Chociaż w sumie, nie wiem co mi uderzyło do łba. Trochu żałuję, że to zrobiłem, ale teraz wiem do czego mogę się posunąć. Dobrze, że Artiś się nie obraziła ani nic w tym stylu. Przesunąłem rękę po jej twarzyczce, a zaraz po tym cofnąłem ją do siebie. Puściłem ją, a następnie w jak najdelikatniejszy sposób strąciłem z kolan. Oparłem się o kanapę, kolana przysunąłem do swojej klatki piersiowej. Przyłożyłem sobie dłoń do ust, przygryzłem sobie trochę skóry. Pozostając tak przez chwilę, zastanawiałem się czy coś między nami się zmieni. Po chwili spojrzałem na Is. Wyglądała na zamyśloną, pewnie zastanawiała się nad tą sytuacją. Przybliżyłem się do niej. Położyłem dłoń na jej główce i zacząłem ją głaskać.
- Przepraszam, zapomnij o tam tym... Mam do ciebie pytanko. - Spojrzała na mnie. - Mogę cię tak głaskać, prawda? Jasne, że mogę.
- To chyba nie było pytanko do mnie... - Lekko się uśmiechnęła, wydawało mi się, że to było wymuszone.
- Nie, to nie to pytanko. - Zaśmiałem się. - Zawsze wyglądasz na smutną. Zastanawiałem się czy to nie jest przypadkiem przeze mnie... Chociaż nie wiem, równie dobrze możesz być smutna jak reszta. W końcu nie fajnie jest zostać zamkniętym tutaj... Mam pomysła, ugotujmy coś.
Uśmiechnąłem się do niej. Wstałem z kanapy i złapałem ją za rękę. Ciągnąc ją do kuchni, zastanawiałem się co można by ugotować. Najlepiej żeby była to jakaś zupa. Zupy idealne na zimę... No przynajmniej ja tak twierdzę. Stuknąłem ją lekko w czoło.
- Jaką zupę ugotujemy? - zapytałem.
- Zupę? Trzeba by się zastanowić...
- Może rosołek?
Przytaknęła głową, a więc wziąłem się za przygotowywanie. Mówiłem Artis co gdzie jest, ona też musi ze mną to zrobić. Chyba jest pora obiadowa lub nieco po, ale to nie szkodzi. Prawda? Cichutko się zaśmiałem. Nie jestem najlepszym kucharzem, a zupy to rzadko kiedy mi wychodzą. Mimo tego, Is raczej się tym nie zniechęci po tym co się stało jeszcze chwilę temu. Hyhy. Po niecałej godzinie udało się. Przygotowaliśmy rosołek, w dosyć ekspresowym tempie. Usiedliśmy przy stoliku w salonie i zaczęliśmy wcinać.
- Nawet do-dobre - powiedziałem. Musiałem uważać by się nie poparzyć. - Prawie bym zapomniał, smacznego! - Uśmiechnąłem się do dziewczyny.

Artis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope