Po chwili poczułam że na czymś leżę. Po chwili poruszyłam uszami i
spróbowałam wstać. Upadłam na ziemię i cicho miauknęłam ponownie
próbując wstać. Nadal nie miałam wystarczająco siły, aby móc tego
dokonać. Spróbowałam otworzyć oczy, ale było to bardzo trudne. Ujrzałam
rozmazany obraz jakiejś postaci, która prawdopodobnie mi pomogła.
Mrugnęłam tylko, ale byłam dalej bardzo słaba, więc było to wyzwaniem.
Nic nie pomogło - wręcz pogorszyło sprawę. Dopiero po chwili usłyszałam
jakiś śpiew, ale nie byłam jeszcze w stanie go dobrze usłyszeć. Po
chwili wstałam mocno się chwiejąc. Utrzymanie się na nogach było trudne
jak chodzenie po cienkiej desce w warunkach zwiększonej grawitacji i po
kilku mililitrach mocnego alkoholu. Nagle czułam mocne drgawki. Znowu
coś z cukrem? Czy to dalej ta choroba? Dlaczego to nie przeszło? W końcu
udało mi się wstać, ale trzymałam się na nogach bardzo niestabilnie.
Czym prędzej chciałam znaleźć się w domu, więc poszłam w stronę
apartamentowca, gdzie było moje mieszkanie. Nie mogłam się utrzymać na
nogach, upadłam bardzo boleśnie na ziemię. Po chwili poczułam, jak ktoś
mnie położył na plecy. Ponownie zaczęłam słyszeć jakąś piosenkę, a po
chwili poczułam się lepiej. Wstałam i podeszłam do postaci.
- Dziękuję... - ukłoniłam się jej. - Jestem ci bardzo wdzięczna.
Była zaskoczona trochę, ale po chwili odpowiedziała cicho:
- Nie ma za co... To nic takiego...
- Dla mnie to wiele - odpowiedziałam.
Byłam trochę zakłopotana. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z nikim, kto
mi uratował życie. Nie wiedziałam jak zareagować, co powiedzieć i tak
dalej.
<Juliett?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz