wtorek, 18 sierpnia 2015

Od Riuki'ego - C.D Cinii


Teraz już nic….. żadne słowa do mnie nie docierały. Słyszałem je, ale tak jak do mnie docierały, za chwilę wybywały z mojego ciała niczym powietrze. Rozchylone usta przez utrudnione oddychanie, nie chciały powiedzieć teraz nic. Przez zapłakane oczy, łzy spływające nieustannie po moich policzkach nie mogłem nawet dojrzeć jej sylwetki. Puste spojrzenie i właściwie brak ducha w moim ciele objawiało się tym, że siedziałem na tej podłodze jak sparaliżowany. Musiałem wyglądać strasznie, jednak średnio mnie to obchodziło. Niech tylko ona na to nie patrzy. Niech sobie robią co chcą, ale niech ona już na to nie patrzy, nie wini siebie… niech stąd idzie…
W sumie to byłem pewien, że to co powiem ją zaszokuje, zrani. Byłem pewien że mi wszystko wygarnie, nawyzywa mnie a nawet uderzy. Byłem na to wszystko przygotowany, więc dlaczego teraz siedzę i nie mogę się ogarnąć ? Powoli opuszczał mnie cały zdrowy rozsądek.  Dziewczyna stała tak przede mną chyba dobre 15 minut, aż zdecydowała się na kolejny krok. Podeszła bliżej, w ogóle nie bojąc się tego co za chwile może mi odpalić.
-Riuki…. Jestem tutaj ….. słyszysz mnie w ogóle ? – ujęła moją twarz w dłonie i delikatnie wytarła czerwone policzki od cieknącej cieczy. Nie odpowiedziałem. Nie odpowiadałem na nic co do mnie w tej chwili mówiła. Nie mogłem. Czułem się jakby ktoś odebrał mi mowę, umiejętność porozumiewania się. Najpierw nakrzyczała na mnie, wyzwała mnie i wyszła, a teraz wraca i stara się pomóc ? Wybrałem sobie naprawdę dziwną dziewczynę, ale mimo wszystko tak ogromnie mi na niej zależało. –Kocham cie, wiesz ? Bardzo cie kocham…. Ale nie chce żebyś mnie zostawiał, tak samo jak nie chce żadnego innego chłopaka. Żartowałam z tym kochankiem. Nie zależy mi tylko na tym żebyś ze mną sypiał. – usiadła sobie przede mną i zwiesiła głowę. Teraz było jej przykro. Teraz kiedy wszystko już skończone i ja nie mam ochoty żyć dalej. Słysząc jej dołujące słowa z moich oczu znów popłynęły łzy. Zupełnie tak jak na zawołanie. Nie mogłem znieść więcej cierpienia zarówno jej jak i mojego. Oparła się łapkami o mój tors i wtuliła się. Tak jakby przy mnie czuła się bezpiecznie, nawet teraz kiedy właściwie się nie ruszałem.
-Myślisz…. Że zaplanowałem to….. żeby z tobą zerwać ? Nawet nie wyobrażasz sobie że bardziej zraniłem tym siebie niż ciebie….- szepnąłem. Byłem w tak totalnej rozsypce, że w sumie nawet nie łudziłem się, że kiedykolwiek wrócę do normalnego stanu psychicznego.


(Cinia ? Sory coś nie wiem jak to napisać )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope