poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Od Steina - C.D Yuriko

Dziewczyna widocznie nie skojarzyła mnie tylko ze znanym eksperymentem, ale również z tą hołotą, która niszczyła tym wszystkim młodym ludziom życie. Nie mówię o wszystkich... znam takich, którzy starają się jakoś pomagać, ale i tak nie mogą oni za wiele zrobić, bo zaraz szefostwo mogłoby się przyczepić. W końcu... według większości, byliśmy tylko eksperymentami co można zinterpretować jako przedmiotowe traktowanie. Co poradzić... trzeba jakoś żyć, nie?
-Byłem. - westchnąłem czując ulgę w sercu. Sam się zastanawiałem czasami, skąd ja się tam w ogóle wziąłem.
-To znaczy? - zapytała niecierpliwa. Czułem, że dziewczyna może być nieco agresywna, ale... była troszkę drobnej budowy i wątpiłem w to czy byłaby mi w stanie coś zrobić.
-Ehh... u ciebie trochę słabo z wyciąganiem wniosków. - poprawiłem okulary – No ale... miałem do czynienia z gorszymi przygłupami niż ty. Byłem to znaczy, że już nie jestem od co. Czy teraz rozumiesz? - zapytałem opierając brodę o oparcie krzesła.
-Gówno prawda! - wrzasnęła łapiąc mnie za ubrania i podnosząc na wysokość równą z jej płonącymi od nienawiści oczyma – Jesteś ich szpiegiem! Śledzisz nas i mówisz im o wszystkim co tu widzisz! Ty kreaturo... - wyszeptała gniewnie. Nie pozwoliłem jej na ani jedno słowo więcej. Mocno ścisnąłem jej nadgarstki wymuszając oswobodzenie mojego biednego swetra, który już był wystarczająco rozciągnięty. Podniosłem się z krzesła nie puszczając jej nadgarstków ze swojego uścisku. Dziewczyna na początku była zdziwiona moją reakcją, ale później jej oczy zapłonęły agresją:
-Natychmiast mnie puść! - zaczęła się wyrywać.
-Nie jestem żadnym szpiegiem, tylko więźniem takim samym jak wy. Nie masz prawa mi czegokolwiek wmawiać. - zagroziłem – Myślisz, że gdybym miał moc cofania sie w czasie, nie zmieniłbym swoich decyzji? - zapytałem ciężkim głosem uwalniając nadgarstki dziewczyny – Skoro już jesteś zdrowa, a myślę, że jesteś to możesz wrócić do siebie. Mam sporo pracy. Drzwi są otwarte i myślę, że łatwo je znajdziesz. - mruknąłem wychodząc z pokoju. Najgorsze było to, że ból wciąż nie ustępował. Heh... i bądź tu człowieku dobry dla kogoś, a nawet " dziękuję " nie usłyszysz... nawet cię obrażą przy okazji... norma w tym wstrętnym świecie. Podszedłem do okna i otworzyłem je. To mieszkania wleciało mroźne powietrze. Spojrzałem w dół na krzątających się tu i ówdzie ludzi. Siegnąłem do kieszeni po papierosa i zapalniczkę. Zapaliłem sobie całkowicie zapominając o dziewczynie.

( Yuriko? Wybacz, ale mam urwanie głowy i pisze takie małe gówienka XP )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope