sobota, 29 sierpnia 2015

Od Zendera - C.D Stefki

Patrzyłem jak się oddala i znika w środku. Po chwili ja także zostałem wezwany. Zawołał mnie ten sam facet, który prowadził czarnowłosą. Przekroczyłem próg gabinetu, drzwi zamknęły się za mną. Fartuszek usiadł i wskazał moje miejsce prosząc o to samo. Pokręciłem głową w przeczeniu. Wolałem sobie postać. Musiałem powstrzymywać emocje, gdyż tęczówki na pewno zmieniły by kolor. One zdradziłyby mu co czuję, a tego bym nie chciał. Oczy są oknami duszy, prawda? A nie pozwolę nikomu do niej zajrzeć. Stefce bardzo podobała się ta umiejętność, dla mnie nie była niczym niezwykłym. Ona po prostu była. Kwestia przyzwyczajenia. Tak jak do wszystkiego. Mężczyzna trzymał przed sobą plik moich dokumentów i zerkał to na mnie to na kartki.
- Ciekawy życiorys... - zaczął.
- Też tak sądzę. - przerwałem.
Stałem dość sztywno i rozglądałem się z udawaną ciekawością. Miałem kilka zgrzytów z policją, ale to były bójki i nielegalne wyścigi no i nie raz byłem przesłuchiwany w różnych sprawach. No i znajduje szczytem kilka helikopterów, które leciały za mną. Wcześniej jednak do piętnastego roku życia byłem pod innym nazwiskiem. Później dopiero zyskałem rodzinę. Taką prawdziwą. Mówi się, że rodzina to nie tylko więzy krwi. To prawda, bo miałem o prócz biologicznej też rodzinę składającą się z Sami i rodzinę składającą się z moich przyjaciół. No, ale musiałem jak głupi zamieszkać w mieście... Na skraju jest lepiej. Łatwiej zostać niezauważonym, ale w końcu mnie zestrzelili. Nie mam do tej pory pojęcia czym.
- Masz brata i siostrę, ale nie powiedziałeś nam czy któreś ma Arcanę.
Wzruszyłem ramionami. Był naiwny myśląc, że mu to powiem z własnej woli.
- Nikt mnie nie pytał.
Patrzył na mnie pustym wzrokiem bez wyrazu.
- Panna Revelen została przyłapana na urzywaniu karty, więc została złapana. Jednak zastanawia mnie czy drugi, najmłodszy z waszego rodzeństwa takową posiada?
Zamrugałem udając, że przygłuchłem z lekka. Nie słuchałem, zbyt zajęty sobą lub inną arcy ważną sprawą. Chciałem trochę się z nim pobawić.
- Hm? Może pan powtórzyć?
Zirytował się nieco, ale ponowił pytanie. Spodziewałem się tego. Zawsze chodzi o informację, chcieli by wszystko wiedzieć i nad wszystkim mieć kontrolę. Żyją w kłamstwie jeśli myślą, że wszystkich kontrolują.
- Nigdy nie urzył mocy wzglącem innych. Zawsze był sobą, nie wydawało się żeby coś ukrywał. Nie miał przed nami tajemnic.
To była prawda, ale nie do końca. Seba miał moc sam go trenowałem gdy nie potrafił zapanować nad nią. Tajemnic nie miał bo wiedzieliśmy o tym od początku, a w odwrotności do mnie mni robił obcym na złość za pomocą Arcany. Zauważyliśmy, że uzupełniamy. Ja lód, Rea ogień, a Sebastian ziemia. No i każdy ma coś związanego z powietrzem. Naprawialiśmy szkody po sobie i doskonale dogadywaliśmy.
- Wiedziałeś, że ta pannica ma kartę?
Tu zamierzałem odpowiedzieć wymijająco.
- Może. A jeśli nawet czy to coś zmieni? Nic, bo ja już tu jestem i ona również.
Na jego twarzy pojawił się grymas, z którego nie dało się nic wywnioskować. No chyba tylko tyle, że nie zadowala go taka odpowiedź.
- Wprowadzić! - uniusł głos.
Złotooka weszła, a z nią ochroniarze. Trzech. Gdy mnie zobaczyła wyprostowała się i wzrostem niemal zrównała się ze mną. Była tylko o cztery centymetry niższa i bardzo podobna do mnie. W miętowych spodniach i granatowej bluzie. Spojrzała na mnie i zobaczyłem błysk zrozumienia. Wyciągnęła ręce w moją stronę, a ja bez wahania ją przytuliłem. Nic się nie zmieniła. Spojrzała ze zmęczeniem na naukowca.
- Tak jak mówiłam. Będę rozmawiać tylko i wyłącznie z Zanderem. Na osobności.
Facet wstał i bez słowa wyszedł ze swoimi ludźmi. Odetchnęła z ulgą.
- Czysto.
Pokręciłem głową.
- Nie do końca.
Wyostrzyłem zmysły i przejechałem ręką po półkach. Wiedziałem. Zrobiłem gest w stronę Reachiel. Kilka ruchów palcami i wiedziała o co mi chodzi. Nagle w trzech miejscach - pod fotelem, przy doniczce i na półce - wybuchł sprzęt, który miał za zadanie nagrywać rozmowę. Zaśmiałem się.
- Teraz możemy pogadać.
Odetchnęła po raz kolejny i opadła na krzesło.
- Wiesz, że zrobiłam to specjalnie. Nie mogłam znieść myśli, że stracę kogoś, kogo dopiero co odzyskałam. Zobaczyłam czarne skrzydła przez szkło i już wiedziałam gdzie jesteś. Chciałam za wszelką cenę coś zrobić.
- Aż za dobrze. Co zrobimy z Sebastianem?
Uniosła głowę.
- On też tu trafi. Prędzej czy później. Rozmawiałam z nim o tym. Jak narazie to ogarnia twoją ekipę.
Spojrzałem zaskoczony.
- On z nimi? Jest za młody! To ryzykowne!
Rea pokręciła głową z niedowierzaniem.
- To ostrzegasz go przed czymś co sam zorganizowałeś?
Skinął głową.
- Nie wiesz wszystkiego. Mieliśmy pewne problemy z prawem. Nie chcę by trafił za kratki tylko dlatego, że nie ma umiejętności takiej jak brat.
Zaśmiała się bez cienia wesołości.
- No toż przecież.
Moja ekipa liczy sobie dwudziestu siedmiu ludzi. Najmłodsi mają szesnaście lat a najstarszy dwadzieścia cztery. Nie nadaje się. Przywództwo powinna objąć Samantha lub Luka. Są do tego gotowi i mają predyspozycje. A młodego powinni zostawić w spokoju. Szczerze się o niego martwię.
Zapukali w drzwi.
- Koniec.
Wpadli do środka.
- Stwierdziliśmy, że na razie na czas nieokreślony, będziesz przebywała w celi więziennej. Później jak się trochę uspokoisz, będziesz mogła dołączyć do pana Zandera.
Prychnęła.
- Jasne. Pewne. Oczywiście.
Wyprowadzili ją, ja wyszedłem z nimi. Jeszcze odprowadziłem siostrę wzrokiem, zanim zacząłem szukać Stefki. Przysypiała sobie na jednej z sof. Ruszyłem w temtym kierunku. Co mogłem zrobić? Musiałem ją zbudzić, chociaż zamiast zimnego przysznica, który chciałem jej zafundować, wybrałem mniej drastyczny sposób. Zastanawiałem się czy nie usiąść koło niej, ale gdy zadała mi pierwsze pytanie, to wiedziałam, że będzie ich więcej. Z resztą, nie chciałem jej odpowiadać na cokolwiek tutaj.
- Jestem niewiele starszy od ciebie Stefko. Możemy pójść gdzieś indziej?
Zgodziła się, wiec zacząłem prowadzić ją do pokoju. Ja byłem bardziej gościnny. Przeszliśmy korytarzem i kluczami otworzyłem drzwi. Puściłem ją pierwszą.
- Witaj w moim królestwie. I co? Ujdzie? - powiedziałem zamykając drzwi. - O co więc chciałaś zapytać?
Poszedłem do kuchni i wlałem nam cherbaty. Była ciepła. Może i panuje nad zimnem, ale potrafię go również powstrzymać. Wróciłem podałem dziewczynie cherbatę i usadowilośmy się na kanapie.
Wsypałem sobie trochę cukru i czekałem, aż coś powie.
<Stefka?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope