poniedziałek, 21 września 2015

Od Stefki - Do Patrick'a

Pomimo nocy, ja wciąż siedziałam wpatrując się w monitor i grałam na Marysi. Oczy same zaczynały mi się kleić, jednak ja nie mogłam teraz odpuścić. Jeszcze chwila i pokonam BOSSA! Mocniej naciskałam placami na przyciski jakbym chciała mocniejsze uderzenia zadając potworowi, który wyglądał jak smok zmieszany z bykiem. Jednak warto było od razu nie iść spać bo po około dziesięciu minutach potwór został zalany światłem z góry i zniknął, natomiast widok całej wieży zasłonił napis "Wygrałeś". Odetchnęłam z ulgą i odkładając konsole obok przeciągnęłam się. Krótko zerknęłam na zupki, które koło mnie stały. "1...2...3...eee 5?" No tak...już 5 dni spędziłam na graniu prawie bez przerwy nie licząc przerw na siusiu i inne sprawy. Teraz powinnam nadrobić spaniem, ale jutro jest już event i nie mogę go przegapić.
- Cho lera! - krzyknęła na cały pokój i nakryłam się kocem
Czułam, że zaraz mój zapas baterii się wyczerpie i jak kłoda runę na ziemię nieprzytomna. Kiedyś czytałam, że jeśli się nie będzie się spało zacznie się uważać za inną osobę np. królową Anglii. Jako że chętnie wyzwania przyjmuję więcej godzin spędziłam bez spania i jedynie czułam się tak jakbym była pod wpływem. Podnosząc się z kanapy chwiejnym krokiem udałam się w stronę drzwi i w tym samym momencie gdy nacisnęłam na klamkę i drzwi się uchyliły wylądowałam na podłodze. No bateria się wyczerpała. Niestety nie mogłam dojść do łóżka i tam zasnąć, tylko wylądowałam miedzy drzwiami leżąc na wykładzinie, która śmierdziała. Ale już ta śmierdząca wykładzina była czymś lepszy od mojej pobudki. Około godziny dwunastej jeszcze zaspana wpatrywałam się na ścianę na korytarzu. Przez ciemność panującą w moim pokoju najwidoczniej pomyliłam drzwi i nie trafiłam tam gdzie powinnam.
- Aż wstyd się przyznać, że spałam na korytarzu - wymruczałam sama do siebie, gdy krzyknęłam głośno "Ała" i nie czekając długo usłyszałam krzyk osoby, która na mnie nadepnęła
- To żyje! - usłyszałam dziewczęcy pisk i po chwili różowe buty przemknęły koło mnie
Chwytając się za głowę, która rozbolała mnie od krzyku i za plecy zaczęłam zastanawiać się co robić dalej i przypomnieć sobie jaki mamy dzień. Jednak człowiekowi nie pozwolą spokojnie leżeć na podłodze, bo gdy przeniosłam się do siadu coś uderzyło mnie o tył głowy. Od razu się odwróciłam i napotkałam przed twarzą kolano. Od razu podniosłam wzrok do góry i napotkałam się czerwonymi oczętami mężczyzny, który zaskoczony wpatrywał się we mnie.
- Dzień dobry - powiedziałam i podniosłam się do góry drapiąc po rozczochranych włosach - Ładny dzień mamy...o pada - ziewnęłam wpatrując się w okno i zaspana zachwiałam się, w ostatniej chwili złapałam się za materiał spodni postaci stojącej przede mną

<Patrick?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope