czwartek, 10 grudnia 2015

[Team 2] Od Cinii - C.D Kaeru

Kiedy po bliżej nieokreślonym mi czasie, wreszcie otworzyłam oczy, czułam się dziwnie. Miałam świadomość, że przespałam całkiem spory okres czasu, ale o dziwo czułam się zmęczona. Zupełnie nie tak, jak wydawać się powinno… a właściwie, to ile ja spałam? Wyprostowałam się z lekkim bólem głowy, ileż można spać. Potrzebowałam kilku ładnych chwil, żeby móc cokolwiek skojarzyć. No dobra, byłam w jakimś pomieszczeniu, w tym pomieszczeniu prócz mnie były jeszcze inne, trzy osoby. Zaraz tylko co tutaj robił Riuki… Riuki!? Wykrzyknęłam jego imię i zerwałam się jak jakaś psychofanka widząca swojego idola (Dżastin Biber). Podbiegłam do niego prędko się wtulając, tym samym zignorowałam jakąś dziewczynę, którą swoją drogą w ogóle nie znałam. Kiedy przyjrzałam się Riukiemu, jego morderczy wzrok wlepiony był w coś znajdujące się za mną. Odchyliłam głowę i kiedy zobaczyłam Heavena, wszystko stało się jasne. No to zapowiada się ciekawy dzień.
- Kaeru Hiroyuki jestem – powiedziała dziewczyna starając się przerwać ten niezręczny moment.
No to teraz chyba wypada, żeby i ona poznała nasze imiona. Z wielkim bólem odkleiłam się od Riuki`ego postanawiając, że to ja pierwsza powiem dziewczynie jak się nazywam.
- Cinia Pacifica, miło mi – uśmiechnęłam się chociaż wiem, że nigdy specjalnie dobrze mi to nie wychodziło.
Dziewczyna przytaknęła, teraz przyszła kolei na chłopców. Pierwszy przedstawił się Heaven, potem Riuki troszkę mu to opornie szło, jednak w końcu się przemógł. Świetnie, skoro teraz wszyscy już się znają, jesteśmy super zgraną ekipą najlepszych przyjaciół (SZENP), to może wreszcie dowiemy się, co my tutaj robimy.
- Co my tutaj robimy? – zapytał Riuki jakby czytając mi w myślach (o luju… lepiej nie XD)
- Nie do końca wiem – powiedziała dziewczyna ukradkiem spoglądając na swój zegarek, właśnie, dopiero teraz zauważyłam, że mamy jakieś dziadostwo na rękach – Chociaż tutaj piszę, że jesteśmy drużyną numer dwa i dodatkowo przydzielili mi funkcję Kapitana.
- Co? Znowu jakieś bitwy grupowe? – westchnęłam, nadal czułam ogromne znużenie, nie wiem czy się nadaję do jakiejkolwiek walki.
Reszta też nie wydawała się być jakoś specjalnie uradowana, szczególnie Heaven. Zgaduję, że chciałby już odnaleźć Vanillę. Niestety, obawiam się, że przyjdzie nam się z nią mierzyć i to już na samym początku naszej wspaniałej przygody tutaj. Najgorsze w tym jest to, że on sam był tego świadomy, wnioskuję z jego miny.
- Ale co to za miejsce, gdzie my mamy w ogóle iść? – warknęłam.
- Nie wiem – Kaeru wzruszyła ramionami – są tutaj tylko jedne drzwi, więc najpewniej do miejsca które jest za nimi.
Drzwi? Faktycznie, wcześniej nie zwróciłam na nie uwagi. Wolnym krokiem podeszłam do nich z lekką obawą. Co jest za nimi? Jak bardzo to wszystko tutaj się zmieniło? Miałam tyle dziwnych pytań, na które w tym momencie nie mogłam otrzymać żadnej odpowiedzi, dosłownie żadnej. Podeszłam do drzwi, ale nic się nie wydarzyło, nie drgnęły ani nic… a nie było żadnej klamki. Wtedy mój wzrok przykuła mała, prostokątna płyta przytwierdzona do ściany jakieś trzy metry dalej. Trochę intuicyjnie przyłożyłam do niej dłoń i wtedy drzwi, a raczej dwie metalowe części się rozsunęły. Podmuch powietrza był na tyle duży, że rozwiał moje włosy. O dziwo, za drzwiami ciągnął się długi korytarz. Wychyliłam się, żeby spojrzeć w jego kłąb ciemno jak w… mniejsza.

(Drużynko? XD)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope