piątek, 11 grudnia 2015

[Team 1] Od Grimmjow'a - C.D Vanilli

 
O nie. Kolejna śmieszna bitwa grupowa. Okej, jest Vanilla, ale nie widziałem Heaven'a, widocznie musi być w drugim Teamie, oj jaki peszek. Poza tym Azuse (chyba) już znam, nie do końca pamiętam, ale mniejsza. Ciekawią mnie tylko przeciwnicy, w skład których założę się będzie wchodził Heaven, albo w ogóle go nie będzie. Czyli o mojej pomocy poprzez przemoc mogę zapomnieć... Prawdopodobnie. Podszedłem do pani kapitan, by bliżej przyjrzeć się punktowi przed nami. Wybiła mnie z myślenia swoim nagłym pytaniem. Nie, serio, nie spodziewałem się. W ogóle ledwo kojarzyłem, że Vanilla interesuję się Akirą, jeśli to faktycznie o nią chodzi, ale założę się, że o nią. Szybko szukałem odpowiedzi.
- Chodzi o Akirę? - podniosłem brew do góry, prosząc o konkret, na co tylko dziewczyna mi przytaknęła.
- Cóż, chciałbym z nią porozmawiać - westchnąłem, robiąc odważny krok do przodu. - A... Skąd te pytanie? - w sumie to mnie zastanawiało w danej chwili najbardziej.
Nie usłyszałem jednak pełnej odpowiedzi. Nie zadręczając się tym, wróciłem do "kolegów" w Teamie. Może to dziwne, ale nieprędko się zorientowałem, że Vanilla jest jedyną kobietą (Zapłon Grimmjow'a tak bardzo). Bez większego namysłu podszedłem do nowo poznanej przeze mnie osoby. W sumie to nie mam mu czego współczuć, że tu trafił na najniższej randze. Szczerze to sam byłem w takiej samej sytuacji, gdy uczestniczyłem w swojej pierwszej bitwie, więc nie mam prawa traktować go gorzej, czy z góry, bo wyszedłbym na kompletnego idiotę przez takie szczeniackie zachowanie. Osobiście dam mu szansę, może ma potenszjal i myślę, że reszta teamu podzieli moje zdanie. Jedyne co o nim wiem to to, że widać na pierwszy rzut oka, iż to leń patentowany... Anyway, spojrzałem na niego kątem oka, on również szybko mnie dostrzegł.
- Ty jesteś Lendriu, no nie? - zapytałem. - Mogę ci mówić Len? - zaśmiałem się krótko.
- Tak, twoje imię też już znam - wzruszywszy ramionami, otarł swoje zmęczone oczy.
- Ech, wyglądasz mi na takiego zmęczonego, Len, ale musimy ruszać dupy! - poklepałem chłopaka po plecach, po czym sam się wyprostowałem.
 W sumie to nawet się zdziwiłem, że zrobił to od razu, choć jego mina wyrażała tyle co „zabiję cię”. Zachichotałem pod nosem i po drodze zamierzałem jeszcze go o coś spytać:
 - Tak właściwie to w czym jesteś dobry?
 - Jestem całkiem niezłym strategiem, jeśli o to ci chodzi - odpowiedział, spoglądając na mnie kątem oka.
 - A więc strateg... To musimy polegać na twoich genialnych pomysłach - postukałem sobie w skroń, mając na myśli mózg, czyli myślenie. Potem nie usłyszałem odpowiedzi i po prostu udało nam się w ciszy dojść do Vanilli i reszty. Wciąż jedynie spoglądali na punkt przed sobą, w kompletnym bezruchu.
 - Jaki plan, pani kapitan? - zapytałem, głęboko wzdychając. - A może Len się wypowie? - szturchnąłem go, po czym oczekiwałem odpowiedzi. Vanilla przybrała lekko zdziwioną minę, pewnie nie wiedziała co chłopak ma do planu. Ano dużo ma.
 - Wspomniał, że jest dobrym strategiem, więc może by go wykorzystać! - zaśmiałem się krótko.

< Len? >
495 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope