środa, 25 lutego 2015

[Team 1] Od Riuki'ego - C.D Mixi

Na początku zamierzałem pomóc Heaven’owi… to znaczy, kazał mi mój kochany „kapitan”, a przecież muszę go słuchać. Czyżby nie wierzył w członka naszego zespołu. W sumie to się wcale nie dziwie. Ani ja, ani on nie wiedzieliśmy nic o nim. Widać było że sobie na razie nie radzi no ale może dać mu szansę ? ( tak naprawdę nie chciałem interweniować bo zabawne dla mnie było to że Spirze go dziewczyna ).  Kiedy już zorientowałem się, że nie jest tam sam ruszyłem powolnym krokiem do ich towarzyszek. No dobra z trzema to nawet ja bym sobie nie dał rady… hi hi. Podszedłem do jednej z nich, która wydawała mi się tą groźniejszą i przyłożyłem jej zimną lufę do gardła. Obróciła się powoli w moją stronę i spojrzała chyba lekko przestraszona na moją metalową opaskę.
-Kim ty do cholery jesteś.. – cofnęła się o krok do tyłu. Usłyszałem tylko cichy rechot za sobą. Cinia. Grrr… zabiłbym ją tu i teraz gdyby nie to że jesteśmy w jednej drużynie. Spojrzałem na blondynkę kontem oka i prychnąłem, a przy okazji zauważyłem że dobrze radzi sobie z tą drugą dziewczyną.
-Nie odwraca się do przeciwnika tyłem.. – powiedziała, przed którą właśnie wstałem i nim zdążyłem znów na nią spojrzeć dostałem z kopa w twarzyczkę. Teraz to ona przyłożyła mi pistolet do głowy.
-Riuki… - usłyszałem znów głos Cini. Uuu zwątpiła we mnie, nie jest dobrze. Uśmiechnąłem się w duszy do siebie i podniosłem łapki, tak jakbym zamierzał się poddać. Dziewczyna uśmiechnęła się triumfalnie.
-Tak na dobrą sprawę mamy twoją towarzyszkę… i gdybyś..
-Nawet jeśli ją zabierzecie to tobie życia nikt nie odda.. – powiedziała zdecydowanie i przeładowała broń.
-Z tego co wiem to nie możemy się tutaj zabijać, a te bronie nie są naładowane nabojami. – zachichotała Cinia. Widać było, że jest mega wkurzona- … tylko śrutem…. Z dużej odległości tylko draśniesz. – zajęła ja chwilę swoją mądra Gatką, i bardzo dobrze – Po za tym… nie wiem czy jest się w stanie zabić… śmierć. – mruknęła a ja wtedy wytrąciłem dziewczynie pistolet z łapki i złapałem ją za szmaty.
-Ktoś kto wam tutaj pozwolił iść jest genialnym strategiem.. – powiedziałem i za raz trzasnąłem nią o ścianę tak że zsunęła się po niej. O dziwo nie należała ona do tych słabszych bo podniosłą się a przecież dosyć mocno nią uderzyłem. Niestety nie zdążyła nic więcej zrobić bo Cinia potraktowała ją tym samym ciosem co tą drugą. Obie były teraz nieprzytomne. Heaven i ta fioletowa nas jeszcze nie zauważyli ? To dobrze niech sobie walczą….
Wziąłem obie dziewczyny ręce i skierowałem się w stronę, gdzie Nyar trzymał naszego zakładnika.


( Mixi, Misaki ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope