wtorek, 10 marca 2015

Od Cinii - C.D Rosie

No naprawdę, tylko tego wielkoluda tutaj brakowało. Do tego był wkurzony i to najwyraźniej tak na poważnie, no ale o co mu chodzi… nie jest przecież tak późno i nie byłyśmy znowu tak głośno. Ale jego przecież nikt nie jest w stanie zrozumieć. Pokazałam Rosie, która prawdopodobnie też go znała, żeby była przez chwilę cichutko. Prowadząc ją za rękę, na palcach podkradłyśmy się do drzwi. Dziewczyna chyba załapała, co chcę uczynić ponieważ musiała się powstrzymywać, od wybuchu śmiechu. Kiedy otworzyłam szybko drzwi, od razu wspólnymi siłami udało nam się wciągnąć chłopaka do pokoju. Najwyraźniej nie do końca wiedział o co chodzi, więc udało mi się zamknąć drzwi zanim jeszcze wpadła mu do głowy ucieczka. Śmiejąc się znowu, zaczęłyśmy go okładać poduszkami, zaraz znowu będzie chciał mnie udusić.
-Co wy odwalacie!? – krzyknął zasłaniając rękoma twarz
-Imprezowałyśmy – odgarnęłam swoje długie, blond włosy na bok – Ale oczywiście ty musiałeś nam przeszkodzić, jesteś nie do wytrzymania.
-Dobrze, że ty jesteś – burknął
Wraz z moją nową przyjaciółką zaśmiałyśmy się cicho po raz ostatni, rzucając poduszkami w chłopaka. No on naprawdę zaraz nas zabiję, jaki on jest kurde agresywny… Co by tu teraz zrobić… a właśnie, ta dziewczyna jest taka malutka, wygląda jak taka laleczka. Zaśmiałam się sama do siebie po czym objąwszy ją w pasie, podniosłam do góry. Dziewczyna pisnęła i zaczęła się wierzgać, nie byłam aż tak silna, żeby ją utrzymać więc obydwie poleciałyśmy na podłogę, robiąc przy tym niesamowity hałas.
-Nic Ci nie jest!? – Rozalia od razu podniosła się ze mnie, lekko się rumieniąc
Przez chwilę wpatrywałam się w nią zdziwiona, a po chwili wybuchnę łam głośnym śmiechem. Nie sądziłam, że to może się skończyć moją jak dotąd chyba najlepszą glebą w historii. Kiedy usłyszałam głośne westchnięcie Riuki`ego przypomniałam sobie, że chłopak nadal tutaj siedzi. Czemu nie wyjdzie? A no tak, zamknęłam drzwi.
-Wypuścisz mnie?
-A balkonu nie ma? – wskazałam na balkon palcem wskazującym prawej ręki
Od razu zaczął się wydzierać, że w przeciwieństwie do mnie nie jest małpą. Ja mu dam małpę, żeby się nie zdziwił jak przez ‘’małpę’’ straci jakąś kończynę. Prychnęłam zawieszając się na ramieniu dziewczyny, chciało mi się spać. A jednocześnie miałam ochotę dalej się bawić, oglądnąć jakiś film… po prostu zrobić cokolwiek.

(Ktoś z szalonej dwójeczki?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope