piątek, 24 kwietnia 2015

Od Reiko

  No i stało się. Przetransportowali mnie do tego ośrodka z powodu moich "superman'owych" mocy. W tym miejscu prawie nic się nie dzieje...., no dobra bądźmy szczerzy. TU SIĘ NIC, A NIC NIE DZIEJE. Przynajmniej występuje tu pizza i spaghetti, czyli duży plus dla nich. Dzisiejszy dzień należał do tych ciepłych. Niebo co prawda bezchmurne nie było, no ale cóż.  Siedziałam najspokojniej w świecie na ławce,  popijając sobie kawę ze "Starbucks". Ptaki ćwierkały, a inne zwierzaki krzątały się po kątach parku. Jak codzień, czyli od 2 dni nie miałam nic do roboty. Lecz nawet jeśli ktoś by takie poprosił to bym, pewnie zamieniła sie w buraka i siedziała cicho. Ot to cała moja logika. Westchnęłam cicho i wzięłam łyka napoju. Po chwili ktoś się dosiadł. Nie wiem kto, bo nawet nie spojrzałam. Jednak myślę, że to chłopak, ale mogę się mylić. Osoba ta powiedziała tylko ciche "Cześć" i umilkła. Zaczęłam się zastanawiać czy odpowiedzieć. W sumie... to może nie będę takim samotnym wilkiem. Powiedziałam, więc tylko najcichsze "Hej" jakie mogło kiedykolwiek powstać. Raczej usłyszy to słowo..., chyba. Odważyłam się kątem oka spojrzeć na nieznajomego, bądź nieznajomą. Tak jak myślałam był to chłopak. Owa osoba miała czarne, lekko przydługie włosy oraz przeraźliwie bladą karnację. Wyglądał także na chudego i niskiego. Na oko nie mogłam określić jego charakteru. Ciekawe jaki jest...? Chłopak tępo patrzył się przed siebie, a dokładniej chyba na jakiegoś dziadka karmiącego chlebem rojące się wokół niego różne ptaki. Westchnęłam cichutko i czekałam co powie nieznajomy.
(Rushi?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope