piątek, 24 kwietnia 2015

Od Riuki'ego - Do Cinii

Pojedynek Cini i tego beznadziejnego patałacha już się skończył, tak ? Właściwie to nawet ja nie miałem wątpliwości co do tego kto wygra. Chociaż… tak na dobrą sprawę to teraz miałem ochotę tak sprać Heaven’a. Ba ! To mało powiedziane ! Zabiłbym go w najgorszy możliwy sposób wbijając mu swoje czarne paznokietki w szyje. Hmmm.. kiedyś mu się odpłacę…. Na pewno.
Po skończonym pojedynku zamiast od razu iść do Cini to ja spokojnie pozwoliłem, żeby ci naukowcy zabrali ją do lekarza. Przecież ja sam nie dałbym razy jej tego wszystkiego opatrzyć, na dodatek mógłbym coś jeszcze zrobić źle. Tak więc spokojnie usiadłem sobie w swoim apartamencie i nasłuchiwałem hałasów z góry. Musieli ją tam przecież przynieść, albo jakoś przetransportować, no nie wiem. Gdy już wszystko ucichło wyszedłem sobie spokojnie na balkon i zawieszając się na barierce wyżej wskoczyłem do domku blondynki. O dziwo była przytomna. Siedziała sobie na kanapie skulona, i pełna plastrów na mordce i rękach. Już wolałem nie interesować się ile ma tego na pozostałych częściach ciała.
-Przegrałam… - usłyszałem ciche słowo nadal stojąc jeszcze za kanapą. Boże, ona zamiast martwić się o to że ledwo żyje to martwi się o to że przegrała. Mały gladiator. Wolałaby wygrać ponosząc śmierć niż żyć ze świadomością, że przegrała.
-Ej… głupia. – mruknąłem i za raz położyłem dużą dłoń na jej główce, którą schowała w dłoniach. – Nie przejmuj się tym tak.
-Riuki ! Co ty możesz wiedzieć ! Ty nigdy nie przegrywasz ! Ty zawsze jesteś tym silniejszym ! – krzyczała. W tym tez momencie zerwała się i zza szkolnymi oczami zaczęła bić mnie w klatkę piersiową. Haha. Śmieszna mała dziewczynka. Jeszcze tak dużo miała w sobie energii.
-Ale za jaką cenę… - za chwilę uniosłem dłoń i wskazałem na wystające, wampirze kły. – Po za tym, gdybym naprawdę tak uważał Rene nie wystartował by za mnie. – mówiłem nad wyraz spokojnie. Cinia odetchnęła, bo chyba powoli opuszczały ją wszystkie siły. Oparła się głową i rączkami o mój tors i tak przez chwilę stała, zanim też nogi nie zaczęły odmawiać jej posłuszeństwa. Kiedy poczułem, ze dziewczyna osuwa się po mnie na ziemie złapałem ją jedną ręką w tali i podtrzymałem. Cofnąłem ją delikatnie do tyłu i znów posadziłem na kanapie. Z tego względu, ze nie chciała puścić mojej koszulki byłem zmuszony usiąść tuż obok.
-Co ty zrobiłeś z włosami ? – zerknęła na mnie w końcu. Przez tą jej durną uwagę zrobiłem zeza, żeby spojrzeć na swoją długą grzywkę. Normalna ? Taka jak zawsze co ona się czepia. – Jakaś taka długa. Zasłania ci te czerwone oczko. – uśmiechnęła się delikatnie i zaraz dotknęła mojego policzka. Pfff… co ona sobie wybraża….
-Zamknij się. Jest normalna, co ty od niej chcesz.. – mruknąłem odsuwając się lekko
-Nie jest ! Jest za długa ! Ja ci ją uciacham jak będziesz spał ! – zachichotała i za raz pociągnęła mnie za kosmyk szarych włosów. – Po za tym jak jesteś ze mną to ściągaj tą opaskę, bo mnie denerwuje jak ją nosisz.
-A co mnie to obchodzi. Musze ją nosić, nie pojmujesz ?- warknąłem łapiąc ją za rękę kiedy już chciała dobrać się do mojej opaski.- Po za tym nawet nie próbuj dobierać się do moich włosów, bo jak ja się dobiorę do twoich to ogolę cie na łyso …
-Straaaszny… - prychnąłem i za moment dała mi pstryczka w nos. – Mógłbyś być teraz dla mnie miły. Twoja kochana Cinia jest ranna, więc mógłbyś okazać trochę troski.
-No patrz już lecę…. –przewróciłem tylko oczami i położyłem się po przeciwnej stronie kanapy, tak żeby nie zderzyć się czasem z Cinią.
-W ogóle się o mnie nie martwisz. – walnęła mnie znów. Kiedy przymknąłem jedyne widoczne oko ta usiadła mi na brzuchu i pochyliła się tak, że teraz nie dość, iż moje własne włosy mnie denerwowały to jeszcze jej.
-Gdybym się nie martwił, to bym do ciebie nie przyszedł idiotko. – próbowałem ją odsunąć i zrzucić, ale coś mi nie szło..


( Cinia ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope