środa, 17 czerwca 2015

[Team 1] Od Rene - C.D Cinii

Podczas, gdy rozmawialiśmy o jakimkolwiek planie przetrwania Cinia siedziała sobie z tyłu i bawiła się piaseczkiem jak małe dziecko. Obgadaliśmy wszystko, a ta dopiero wstała i nie dość,że prawie ledwo szła to jeszcze uderzyła o mojego braciszka. Patrzyłem na ten dramat przez jakieś dwie do trzech minut, Haruka stał obok mnie patrząc razem ze mną w ich stronę.
- Jeżeli tak dalej pójdzie to możemy wszyscy zacząć płakać i sami siebie poranić.. Takie "samobójstwo": grupowe - mruknął brązowowłosy chłopak w moją stronę. Ania stała jeszcze za nami, gdy popatrzyłem na nią przez ramię oglądała cały czas miejsce walki tych pozostałych dwóch Teamów. Potem znów odwróciłem się do Cini i Riuki'ego. Stali dalej w takiej pozie jak to zwykle bywa na romansidłach płaczowyciskatorach. Ruszyłem w ich kierunku, a gdy byłem już bliziutko wetknąłem rączki między nich i odsunąłem ich od siebie. Cinia popatrzyła na mnie morderczo, a Riuki wydawał się nieco zdziwiony. Najpierw spojrzałem na nią i zacząłem:
- Cinia postaraj się teraz nie płakać, ani nie rozklejać na dobre, bo zostanie z ciebie sama papka i kto będzie naszym kapitanem? - wytarłem jej ścieżki łez z twarzy i uśmiechnąłem się delikatnie - Chcesz to wygra, czy poddać się już na początku? Przecież tak naprawdę jesteśmy tu tylko kilka godzin. Oni już się leją i nie wiadomo co jeszcze dając nam szansę na zebranie sił, a gdy oni ih już mieć nie będą to wtedy uderzymy - potem odwróciłem się do mojego brata. Popatrzył na mnie tak jakby chciał mnie poszatkować, ugotować w gorącym oleju a potem zakopać w ogródku, ale nie przestraszyło mnie to.. Wtedy było ważne co innego.
- Riuki przestań się na mnie patrzeć jak komornik na szafę i też weź się wreszcie w garść. Jak będziemy już wygrzewać dupska w domku to będizesz mógł mnie za to przetrząść czy coś, ale teraz postaraj się trochę z nami popracować, dobra? - położyłem dłonie na jego ramionach delikatnie jes zaciskając - Możesz zrobić to dla mnie, chociaż jedyny raz? - zapytałem patrząc mu w oczy. Nie spodobała mu się moja przemowa, jednak jego wyraz twarzy nieco złagodniał. Uśmiechnąłem się szerzej i potrząsnąłem nim trochę - Tylko nie rycz jak baba, dobra? - zachichotałem widząc jak piorunuje mnie wzrokiem.
- Jesteś naprawdę bezczelny - mruknął przewracając oczami.
- Dacie radę to zrobić? Moja kochana parko? Postarajmy się wygrać albo chociaż trafić na drugie miejsce, dobra? Zobaczycie jaka będzie satysfakcja po tym wszystkim. -wygłosiłem kolejną przemowę - Walczmy jak najlepiej umiemy i nie płaczmy teraz.. Potem sobie wszystko wyjaśnicie, ale teraz nie ma na to czasu - uśmiechnąłem się bardziej słonecznie.
(Riuki, Cinia?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope