wtorek, 16 czerwca 2015

[Team 2] Od Grimmjow'a - C.D Vanilli

 Oparty o zarośniętą altankę, starałem się przywrócić odpowiedni puls. Swobodnie uniosłem głowę do góry, ciężko oddychając. Już dość wykończyłem się Falą dźwiękową, niepotrzebnie także ładowałem w siebie Descorrer, ale to na wszelki wypadek. Czas wstać. Uniosłem tors i lekko pomagając sobie ścianą, wyprostowałem całe ciało. Odkaszlnąłem, uważnie rozglądając się po okolicy. Nic; cicho, ani śladu walki. Tylko pył unoszący się nad powierzchnią. Zapatrzony, starałem się wychwycić jakąkolwiek sylwetkę, jednak po dłuższym zmaganiu z terenem, nic nie udało mi się dostrzec. Dopiero, jak pył opadł, zauważyłem Vanillę i Heaven'a. Głośno o czymś dyskutowali, nie dano mi jednak wiedzieć o czym. I chyba tak jest lepiej. Dziewczyna o kremowych włosach posyłała mu groźne spojrzenia i po chwili uderzyła go otwartą dłonią w twarz. No, nieźle musiał sobie nagrabić. Zeskoczyłem z gruzu stojącego nieopodal altany i udałem się do swojego Team'u. A mógłbym przysiąc, że widziałem tu niedawno przybłędy z teamu trzeciego. Mam nadzieję, że nas nie zaskoczą, bo nigdy nie wiadomo gdzie podziewa się pierwsza drużyna. Chociaż... Widząc wkurzoną Vanillę i agresywnego Heaven'a, nie mieliśmy się czego obawiać. Heh... Nim się spostrzegłem, nasza Sigma tupnęła nogą i poszła w swoją stronę. W tym momencie byłem już w towarzystwie Akiry i Mary. Siwy facet tylko odwrócił się i trafił pięścią w zrujnowaną skałę, mierzącą mniej więcej dwa metry. Kryzys?
 - Gdzie team trzeci? - zacząłem się rozglądać.
 - Oddalili się, gdy Vanilla im wygarnęła - Akira poprawiła kitkę i usiadła, w celu odpoczynku.
 - Lepiej do niego teraz nie podchodzić - wtrąciła Mary, gdy chciałem podejść do nerwusa.
 - Co zrobił? - w sumie to byłem tego świadom. - Nagrabił sobie u Vanilli?
 - Między innymi... - westchnęła Akira.
 - Jeśli był agresywny wobec kobiety, to jest u niej na straconej pozycji - pomachałem powolnie ogonem w górze, co świadczyło o moim zdenerwowaniu.
 - Chyba go nie pobijesz... - fioletowo włosa zaśmiała się pod nosem, w jej głosie słychać było ironię. Ja natomiast nic nie odpowiedziałem, tylko skierowałem się w stronę zrozpaczonego Heaven'a. Zapewne zależy mu na Vanilli, więc może jak drugi raz dostanie, to będzie pamiętał o opanowaniu się na zawsze. Choć z drugiej strony - założę się, że jego wybranka już to zrobiła swoim ciosem. Tak czy siak; po prostu chciałem. Tak, o. Stanąwszy przed nim, czekałem. Dopiero, gdy zauważył mój cień, odwrócił się od skały, a nim cokolwiek powiedział, ja zdążyłem zadać cios, który nieco go oddalił od miejsca pobytu. Przynajmniej skorzystałem z zaciśniętej pięści.

< Vanilla, Heaven? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope