poniedziałek, 27 lipca 2015

Od Natsume - C.D Mary


Te ostatnie słowa Mary sprawiły, że coś aż przewróciło mi się w żołądku. No i to, że jeszcze się prawie rozpłakała i jakby było zbyt mało wrażeń, zabrała Madarę. Przez chwilę stałem tak na środku pokoju, wlepiając swoje złote oczy w białą ścianę, ciekaw co teraz mam robić. No właśnie Natsume, może ruszysz swój zadek i pójdziesz za nią? Szczerze powiedziawszy, najchętniej siedziałbym tutaj i zerwał z nią jakiekolwiek kontakty. Z nią i każdą inna Sigmą czy też nawet Naturalną Arcaną. Nie jestem przyzwyczajony do obcowania z innymi, dlatego to wszystko się tak posypało. Nie umiem jej nawet porządnie przeprosić po tym, co narobiłem. Ugotowałem jedynie coś i już przez chwilę myślałem, że wszystko będzie ok. A jednak tak nie jest, ta musiała sobie przypomnieć o tym cholernym kocurze. Powoli to wszystko zaczyna brzmieć tak, jakbym najwięcej winy w tym wszystkim widział przez Mary... a to nie jest prawda. Jakoś zebrałem się w sobie i wyszedłem z apartementu, ona zaraz znowu się rozchoruje. Na wszelki wypadek wziąłem jeszcze jedną swoją bluzę, bo Mary z pośpiechu wychodząc od siebie nie ubrała się ciepło. Mam przynajmniej nadzieję, że poszła do siebie a nie siedzi pod jakąś latarnią i ubolewa nad swoim życiem. Po jakimś czasie ją znalazłem. Nie ubolewała nad swoim życiem. Było jeszcze gorzej. Tańczyła pijana po uliczkach Rimear, a wokół jej nóg pelętał się równie pijany Madara. Całe szczęście, że o tej godzinie praktycznie nikt nie szwęda się już po uliczkach Rimear. Nie zastanawiając się od razu do nich podbiegłem, znaczy do Mary, bo Madary prędko się pozbyłem (pewnie wylądował na jakimś drzewie 100 metrów dalej). Złapałem blondynkę za ramiona, potrząsając nią energicznie. Zamrugała oczyma a następnie zaczęła się śmiać, równocześnie wyrywając mi się. Jednak słabo jej szło, zważywszy na to, że miała nogi jak z waty. Drugi dzień z rzędu pijana? Nie wyjdzie jej to na dobre, zero odpowiedzialności.
- Mary załóż to i koniec - wymamrotałem cicho starając się jej jakoś założyć za dużą na nią bluzę.
- Ić, i nihdy ne whracaj! - zamachnęła się ręką, jednak zamiast mnie uderzyć poślizgnęła się na lodzie i prawie upadła, prawie ponieważ ją złapałem.
Pomogłem jej ustać, jednak to nic nie dawało, cały czas traciła równowagę. Zdrowo przecholowała, nawet wczoraj nie było z nią tak źle. Jakoś ją tam podniosłem i ledwo przytomną zaniosłem do siebie, ponieważ było bliżej. Rozebrałem ją jedynie z bluzy i butów reszty bawet nie ruszałem, żeby rano na mnie nie naskoczyła. Położyłem ją na swoim łóżku, ten jeden raz przecież mogę przespać się w salonie na kanapie.
~
- Znowu mnie zgwałciłeś!? - tymi oto słowami zostałem obudzony.
Dziewczyna zaczęła mnie uderzać siedząc mi na brzuchu, wyglądała na przerażoną a w jej oczach znowu błysnęły łzy. Złapałem ją za nadgarstki i zrzuciłem z siebie tak, że leżała teraz obok mnie. Szybko wstałem i spojrzałem na nią krzywo.
- Nic ci przecież nie zrobiłem! W dodatku nie zgwałciłem cię... pozwoliłaś na to - ostatnie zdanie dodałem ciszej zawstydzony.
Mary lekko się zarumieniła, jednak zaraz kopnęła mnie w brzuch. Skuliłem się i głośno jęknąłem szeroko otwierając oczy. W tym samym momencie dziewczyna mnie pchnęła i zleciałem z łóżka, centralnie na twarz. Usłyszałem tylko trzask łamanego nosa, więc nawet nie chciało mi się podnosić. Leżałem tak kilka minut wręcz udając trupa, może sobie dalej pośpię?
- Ej Natsume, ty żyjesz? - Mary szturchnęła mnie ręką, kiedy nie odpowiedziałem usłyszałem jak schodzi z kanapy i klęka obok mnie.
Szturchała mnie tak jeszcze kilka minut, aż nie pociągnęła mnie za włosy. Wtedy to już byłem wręcz zmuszony wstać, podniosłem się o ukradkiem zobaczyłem tylko kropelki krwi skapujące na panele. Super, złamany nos... zaraz go sobie nastawię. Nie zdążyłem nawet nic zrobić, kiedy Mary krzyknęła przeraźliwie osuwając się na podłodę. Patrząc to na mnie to na podłogę z przerażeniem, zaczęła się czołgać do tyłu. Cały czas mamrotała dwa słowa "krew" i "zabiłam". Jednak czasami po słowie "zabiłam" dziewczyna delikatnie się uśmiechała. Czy ona ma jakieś zwidy?
- Mary... co się dzieje? - zapytałem nie wiedząc co mam w takiej sytuacji zrobić.
Nagle wstała i rzuciła się na mnie, zaskoczony upadłem a ona wraz ze mną. Ponownie zaczęła się dziko rzucać, kopać, gryźć robiła wszystko byleby tylko zadać mi jakiś ból.
- Mary przestań! - przytuliłem ją starając się to jakoś przetrzymać.

(Mary?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope