środa, 1 lipca 2015

Od Takako

Ciemność, po której zaraz nastąpiło oślepiające białe światło. Wszystkimi komórkami ciała czułam jak budzę się z powrotem do życia, a mój umysł znów zaczął powoli pracować. Spróbowałam otworzyć powieki i poruszyć jakąkolwiek częścią ciała. Z ledwością zdołałam usiąść delikatnie rozciągając przy tym wszystkie mięśnie. Złapałam się za głowę próbując przypomnieć sobie co się stało. Jak zza mgły widziałam wydarzenia z ostatnich... 12 godzin? Mniejsza. Powoli zaczęłam przypominać sobie chwilę jak mnie złapali, rozmowę z generałem, walkę, ucieczkę, a raczej jej nieudaną próbę i w końcu moment, w którym się obudziłam. Dużo się ostatnio wydarzyło co wcale nie oznacza, że władza nie mieła ze mną problemów... Uśmiechnęłam się kpiąco pod nosem na samo wspomnienie tego wszystkiego. Po tym co się stało już dawno powinni mnie zabić, a nie szpikować środkami nasennymi.
- Kochany wujaszek - mruknęłam ironicznie - Zawsze tak samo martwił się o swoją bratanicę!
Splunęłam na podłogę. Widocznie tak bardzo chcieli mi uprzykrzyć życie, że postanowili mi je darować. Zasrana rodzinka.. większość martwa, ale i tak nie zasługują na szacunek pośmiertny. Wszyscy byli tacy sami. Nawet on się zmienił, dodałam w myślach i na samą myśl o brunecie zachciało mi się płakać.
***
Zakręciłam prysznic i owinięta białym ręcznikiem wyszłam na zimne, jasno-błękitne kafelki. Po doprowadzeniu się do ładu, co zajęło mi dosłownie chwilkę wyszłam z łazienki w pastelowej sukience podkreślającej zmysłowo wszystkie atuty mojego ciała. Jak na mój styl była odpowiednio zadziorna, a jednocześnie w miarę nie porównując mnie do dzi*ki spod latarni. Podeszłam w stronę kalendarza odręcznie skreślając kolejny dzień. Westchnęłam, nadal nie przyzwyczaiłam się do życia tutaj. Ta szklana pułapka ograniczała ograniczała moje możliwości, ale kto powiedział, że nie należy próbować?
Skierowałam się w stronę balkonu. Dziś zdecydowanie nie miałam ochoty spacerować tymi samymi korytarzami, w końcu będę miała jeszcze okazję. Zamykając za sobą porządnie drzwi zeskoczyłam kocim ruchem na balkon w dół i w ten oto sposób wylądowałam spokojnie na ziemi. Przymknęłam powieki wdychając ze świstem świeże, poranne powietrze. Co jak co, ale to był jak na razie jedyny plus tego ośrodka - nie to co w dymiącym, wypełnionym po pęczki mieście. Ruszyłam swobodnym krokiem do barierek i oparłam się rękoma o poręcze zdając sobie sprawę, iż dwa metry dalej stoi wysoki, biało-włosy chłopak. Nim minęło pół minuty poczułam jego spojrzenie na sobie, lecz nie odwróciłam się. Widziałam go kątem oka, ale po chwili usłyszałam wydobywający się z jego gardła, aksamitny głos.
-...-

<Jakiś białowłosy mężczyzna? c; P.S: Przepraszam za moje nędzne wypociny, nigdy tak nie piszę ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope