niedziela, 26 lipca 2015

[QS Team 3] Od Azusy

Zwalili mnie o 5 nad ranem z wyra i wywlekli na główny hol budynku. No chyba ich powaliło do reszty. Jakbym widział Rene. On też miał taką manie zwalania (hi hi, bez podtekstów ) mnie na równe nogi o wczesnych godzinach.  Ciągnęli mnie jak jakiegoś zwierzaka. Eh… ledwo zdążyłem związać włosy, a co dopiero się ubrać. Tylko czemu ci goście byli tak ubrani ? Kurcze nie wiedziałem, że jestem aż tak groźny. Czarne kombinezony, maski… okulary. Kurde jakby co najmniej wybierali się na wojnę, a przecież mieli wejść tylko do mojego pokoju. Przed tym nim otworzyli duże szklane drzwi prowadzące do głównego holu już zdążyłem się zorientować, że coś jest nie tak. Zawlekli mnie do jakieś wielkiego pomieszczenia. Tam gdzie normalnie Arcanom nie jest dane wchodzić. Zląkłem się trochę. Niby to my tutaj mamy większą moc, ale jak się tyle słyszy o tych całych laboratoriach to można dostać gęsiej skórki. Tym bardziej kiedy dane mi było stanąć przed ogromnymi stalowymi drzwiami. Kuźwa…. Miałem ochotę stamtąd uciec, ale powstrzymałem się, gdyż mogło by mi to przysporzyć  tylko więcej problemów.
-Vanilla… wytłumacz im co i jak. – powiedział w pośpiechu naukowiec i bardzo szybko stąd wybył. Rozejrzałem się dookoła. Sigma wytłumaczyła nam o co chodzi. Dziwił mnie fakt, że jest ona tak bardzo obeznana w tych prawach. Od dziewczyny dowiedziałem się mniej więcej tyle, że znowu mamy posprzątać po genialnych naukowcach. Cudują, Cudują i potem wychodzą takie rzeczy. Alfy, Bety i tak dalej… aż w końcu doszło do Omicrona. Skoro Sigmy mają 5 rangę a sieją taki postrach to co dopiero Omicron mający rangę 10.  No i jeszcze ja mam być kapitanem !? Niech sobie wezmą Sigme na kapitana ! Ona pewnie sto razy lepiej by poprowadziła drużynę ! No, ale dobra jak tak chcą to niech tak będzie.
- Mógłbym się chociaż dowiedzieć jak na imię mają członkowie mojego zacnego Team’u ? – zapytałem rozkładając ręce na boki w geście poddania. Vanille już kojarzyłem, Heaven’a mniej więcej też, ale tą Inoue ? Pierwszy raz o niej słyszę. – No i co będziemy tu tak siedzieć ? – zapytałem już nieco bardziej uśmiechnięty. Nie należałem do ludzi, którzy całe swe życie mają ponury wyraz twarzy. Skoro już mam tutaj umrzeć to przynajmniej z fajnymi ludźmi (kogo ja oszukuje…).
-Oczywiście. I poczekamy, aż jeden z Omicronów przyjdzie złoić nam skórę. – prychnął siwowłosy opierając się o metalowe ściany budynku, które jeszcze jako tako nie zostały zniszczone.
-Czyżby jedna z szych naszego ośrodka się bała ? – spojrzałem na niego z zadziornym uśmieszkiem. – Dużo się o tobie słucha. – przekręciłem teatralnie oczkami i wyjąłem jedną ze swoich pięknych katan. Obróciłem ją w stronę chłopaka i mu podałem. Ten niepewnie chwycił rękojeść. Na pierwszy rzut oka widać było, że mało się w tych sprawach orientuje, ale chyba wie do czego to służy. – Umiesz się tym posługiwać ? – zapytałem odchodząc na krok do tyłu jakby mu się zachciało wymachiwać tą jakże bardzo lekką bronią.
- Ty chyba nie wiesz co robisz… - prychnęła cichym śmiechem Sigma. Z tego co się orientuje i z tego co  mówią plotki to ci dwoje ze sobą kręcą. Nie ładnie. Już go zniszczyła na starcie, a przecież to taki przystojny chłopak.
-W takim razie oddaj bo sobie jeszcze krzywdę zrobisz, a przyda mi się ktoś z takimi umiejętnościami jak ty. Skoro nie umiesz władać tym to może w lepszym stopniu władasz tym mieczem świetlnym w bokserkach ? – wyszczerzyłem się jak taki typowy pedofil widzący małe dziecko i wyrwałem mu katanę.  Z tej strony ośrodek wyglądał o wiele gorzej. Wszystko było popsute. Zniszczone. Co to w ogóle był za pomysł żeby tworzyć Omicrony!? Niech teraz sami je sobie łapią, a nie dają nas do Sali Samobójców.  Obróciłem się pleckami do mojej wspaniałej drużyny i chwile potem poczułem jak coś lub ktoś ciągnie mnie za włosy. Zerknąłem kontem oka za siebie i co zobaczyłem. Jakże zafascynowanego Heaven’a, któremu oczka aż się świeciły.
-Niebieskie..
-To jest Miętowy Daltonie. – warknąłem poważnie, chociaż za moment wybuchnąłem śmiechem. Na jego twarzy tak jakby tez pojawił się delikatny uśmieszek. Wolałbym z nim trzymać jako taki sojusz. Wojna z nim mogłaby nie wyjść na dobre. – Dobra ruszajcie tyłeczki panienki, idziemy szukać tych Projektów. – wskazałem paluszkiem miejsce gdzie było mnóstwo pyłu. Pewnie rozwalają wszystko co znajda na swojej drodze. Może być ciekawie.


( Team 3 ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope