środa, 5 sierpnia 2015

Od Egoistle - C.D Stein'a

Chłopak początkowo czuł się niepewnie opuszczając teren ośrodka, jednak zaufał Steinowi i ruszył za nim. Niedługo później oboje znaleźli się na ośnieżonym lecz nadal ponurym cmentarzu. Śnieg zdążył już okryć nagrobki swoim białym kożuchem, przez co było ciężko rozpoznać, który z nich jest który. Stein przez chwilę rozglądał się po okolicy z nieco skwaszoną miną – najwyraźniej nie podobał mu się fakt, że wszystko zlewało się razem w rażącą biel. Zamknął oczy i rozmasował swoją nasadę nosa, po czym ruszył przed siebie, spoglądając raz na lewo to na prawo. Egoi wiernie śledził jego kroki także rozglądając się wokół siebie. Może i jest to cmentarz, jednak wygląda na zadbany… Śnieg, który pokrywał całą okolicę przyniósł lekki uśmiech na jego czerwonej od zimna twarzy. Sam, gdyby był martwy, chciałby, żeby jego grób wyglądał tak zawsze. No przynajmniej w zimie. Jest to jego ulubiona pora roku głównie ze względu na krajobrazy i przyjemnie mrowiący mróz.

Zamyślony chłopaczyna nie zauważył kiedy jego przyjaciel się zatrzymał i lekko uderzył twarzą w jego plecy. Szybko przeprosił z zakłopotanym uśmiechem na twarzy, a Stein tylko westchnął i poklepał go lekko po głowie. Następnie pochylił się nad jednym z nagrobków i oczyścił tabliczkę ze śniegu. Po chwili wstał i skręcił w prawo. Najwidoczniej kojarzył jakie inne osoby znajdowały się po drodze do grobu jego przyjaciela. Znowu zaczęli iść, tym razem Egoi spróbował się bardziej skupić na tym gdzie idzie, jednak znowu odpłynął. Nawet nie zauważył kiedy na jego twarzy pojawił się uśmiech. Z ponurego kroku przeszedł w nieco żywszy i bardziej skoczny. Stein, słysząc jak odgłos skrzypienia śniegu za nim zmienił się w bardziej rytmiczny i radosny, odwrócił się w stronę swojego towarzysza, który z uśmiechem na twarzy lekko podskakiwał obserwując padające płatki śniegu. Jeden z nich wylądował na jego nosie, co sprawiło, że drobniejszy z nich lekko się zaśmiał. Widząc jego rozbawioną twarz Stein nie mógł powstrzymać uśmiechu i także po cichu się do siebie zaśmiał, jednak mniejszy chłopaczyna kompletnie tego nie zauważył.

Chwilę później Egoi wyciągnął swoje MP3 i odczepił od niego słuchawki.
- Stein? – zapytał spoglądając w stronę nieco od niego wyższego przyjaciela.
- Hm? – odparł nawet nie odwracając się w stronę swojego rozmówcy.
- Obrazisz się jak włączę muzykę? Spokojnie, mam ochotę na jakąś balladę, więc chyba raczej nie zepsuję nastroju – zachichotał i przymrużył oczy czekając na odpowiedź.
- Jasne. Śmiało – najwidoczniej znowu starał się skupić na ich obecnym położeniu. Czemu wszystkie groby były do siebie tak podobne…
Egoi z uśmiechem na twarzy przeszukał swoją playlistę i wybrał „Here to Stay” – jedną z jego ulubionych melodii w Bleach’u. Pogłośnił urządzenie na maks i przyczepił haczykiem o swoją przednią kieszeń od kurtki.

Po cmentarzu rozniósł się relaksujący dźwięk pianina i skrzypiec. Chłopak jeszcze raz zanurzył się w swoim świecie i odpłynął tym razem z zamkniętymi oczami. Stein zauważył bezmyślność swojego towarzysza i lekko potrząsł głową. Teraz będzie musiał przypilnować, żeby na nic nie wpadł lub się nie potknął. Zatrzymał się na chwilę i poczekał, aż Egoi podejdzie trochę bliżej po czym zaczęli iść ramię w ramię. Teraz nieco wyższy z nich lepiej słyszał muzykę – trzeba przyznać, naprawdę dobry kawałek. Chwilę później utwór się skończył, a po nim nastąpił kolejny, także ballada. Tym razem muzyka z Nisemonogatari, a dokładniej „Bird of Death”. Nieco skoczniejsza od poprzedniej, jednak nadal utrzymywała dobry nastrój. Stein usłyszał jak Egoi cicho nuci utwór pod nosem, nadal uśmiechnięty, jednak nie był to uśmiech zabawy, tylko relaksacji. Huh. Uroczo wygląda kiedy tak odpływa i jest spokojny.

Melodia ucichła i Stein zatrzymując się położył swoją dłoń na ramieniu bruneta, dając mu znak, że już doszli. Następnie znowu przykucnął do nagrobka i spokojnym ruchem ręki zrzucił nieco śniegu z tabliczki, nie chcąc naruszać reszty białego kożucha. Wiedział, że w ten sposób utrzyma na twarzy Egoi uśmiech – nie wiedział jak chłopak zareaguje, ale z pewnością nie chciałby, żeby się rozpłakał. Co niby wtedy miałby zrobić? No właśnie…

Nim wstał wyszeptał parę słów do swojego już od dłuższego czasu zmarłego przyjaciela, po czym się wyprostował. Spojrzał w stronę swojego towarzysza, żeby sprawdzić jego stan. Jego oczom ukazał się nieco roztrzęsiony Egoi z łzami w oczach, które po chwili zaczęły spływać po jego czerwonych od zimna policzkach. Jego odtwarzacz automatycznie włączył kolejny utwór, Swor Art. Online „Gracefully”, co sprawiło, że czerwonooki zaczął jeszcze bardziej płakać. Cholera…

(Stein? Tak, specjalnie zakończyłam w takim momencie. Teraz cierp i spróbuj go pocieszyć, mwahahaha)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope