wtorek, 20 października 2015

Od Inoue - C.D Stein'a

Inoue uniosła powieki. Otaczała ją głucha cisza. Dziewczyna leżała na czymś miękkim i wygodnym, a wokół roztaczał się niezwykle przyjemny zapach. W pokoju było ciemno, ale gdzieniegdzie można było dostrzec dzbanuszki, ze spalającymi się jasnymi płomyczkami kadzidełkami. Nie dawały one dostatecznie dużo światła, by Falka mogła dokładnie przyjrzeć się wnętrzu. O dziwo czuła się znacznie lepiej, a podczas omdlenia nie miała żadnych ataków Arcany, ani koszmarnych, niezrozumiałych wspomnień. Podniosła dłoń i ziewnęła dyskretnie. Zapach jakby ją otumaniał, zachęcał do dalszego odpoczynku... Białowłosa przetarła dłonią powieki i odrzuciła ciepłą kołdrę. Przerzuciła nogi na brzeg łóżka i usiadła. Dopiero po chwili przypomniała sobie, co wcześniej się zdarzyło. Została napadnięta, ktoś jej pomógł, zemdlała... Ale... Gdzie teraz się znajduje? Rozkład drzwi i sama sypialnia były inne niż w podstawowych apartamentach Naturalnych Arcan. Lekko zaniepokojona położyła swoje bose stopy na chłodnych panelach. To nie mógł być przecież budynek szpitalny... Inoue zastanowiła się głęboko. Mieszkanie Sigm, Delt? Nigdy w nich nie była, więc nie widziała, jak wyglądały. Ale co robiłaby w budynku na drugiej połowie Rimear, bardzo oddalonej od miejsca całego zajścia? Hmmm... Falka wstała, podtrzymując się jakieś szafki. Wciąż była słaba i kręciło jej się w głowie. Dostrzegła sączące się zza jednych z drzwi światło i postanowiła sprawdzić, co się za nimi kryje. Dopiero teraz wyłapała jakieś dziwne, przypominające warkot dźwięki z tamtej strony. Przygotowana na najgorsze, drżącą ręką pchnęła drewnianą powierzchnię... I nagle dosłownie ją zamurowało. Ona wyobraża sobie Bóg wie co, a tam, na kanapie, tyłkiem do góry, ze zwisającymi po bokach rękami i jedną stopą dziwnie wygiętą na oparciu, leżał sobie facet. Miał pozawijany kilt, potargane, szare włosy i czekoladowy golfik. Okrągłe okulary spadły mu z nosa, zwisającą teraz gdzieś przy ustach. To on wydawał z siebie te niepokojące dźwięki, a w dodatku co jakiś czas mamrotał jakieś bezsensowne zdania.
- Wróć ziemniaczku, nie uciekaj do Maryli, ona nie jest cię warta... - wymamrotał niespodziewanie pięknym głosem.
Inoue zrobiła poker face'a i spojrzała na mężczyznę jak na jakiegoś ułoma. Dopiero po chwili zauważyła dziwne szwy na jego ciele i wystającą z głowy... Śrubę? Z kamienną minom uklękła przed kanapą. Nie była pewna, ale to chyba ten dziwny człowiek ocalił jej skórę. Dźgnęła go delikatnie w policzek.
- NIE ZIEMNIACZKU, NIE POZWOLĘ CI NA TO! - warknął i gwałtownie przekręcił się na drugi bok, przy okazji zsuwając się z kanapy i uderzając o twardą posadzkę.
Gwałtownie otworzył oczy i nieświadomym wzrokiem spojrzał na Inoue.
- Co do cholery... - mruknął głosem, który zupełnie różnił się od tamtego, którego używał przez sen.
Dziewczyna zaskoczona nagłym ruchem mężczyzny odsunęła się nieco i posłała mu zdziwione spojrzenie.

<Steinku? Wybacz mi tego ziemniaczka, jakoś tak wyszło...> Dziś
, 15:52

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope