Patrzyłem na nią z wielkim uśmiechem. Takie małe, a tyle je. Naprawdę
przypominała chomika! Ciasteczka powoli znikały. Chyba naprawdę ją
głodzą. Biedna Fucia. Nie chcę by mi wynagradzała tego, że daję jej
ciasteczka. Większość osób na moim miejscu by to zrobiło.
-Fucia, a warzywka jesz, sa? To tak nie zdrowo opychać się tylko ciastkami. Warzywa i owoce też się przydadzą, sa!
Krzywo na mnie spojrzała, pewnie się domyśliła, że chce jej zabrać ciasteczka.
-Dobra, jedz sobie tyle ciasteczek ile chcesz, sa.
Podrapałem się po głowie. Za niedługo będzie się obyć bez nich lub iść
po nie do sklepu. W pomieszczeniu było teraz tylko słychać chrupanie
Futaby. Rozejrzałem się po salonie. Strasznie było nudno. Popatrzyłem na
nią. Może przydałoby się gdzieś wyjść? U mnie nie ma zbytnio co robić.
Chyba, że jeść, spać, czytać czy oglądać telewizję. Spojrzałem na
zegarek. Trzeba coś zjeść. Muszę coś ugotować, ale nie wiem co.
Chwyciłem dziewczynę za rękę i poprowadziłem ją do kuchni. Usiadła na
krześle, wciąż jadła ciasteczka. Zajrzałem do lodówki i do szafek.
Pustka... Trza wytrzymać jeszcze chwilę, jednak miałem ochotę na ciepły
posiłek. Przynajmniej koleżanka ma co jeść, przynajmniej na razie. Po
chwili dziewczynie skończyły się ciasteczka.
-Masz jeszcze trochę ciasteczek?
-Chyba jedno opakowanie zostało, sa.
-Mogę?
Podszedłem do szafki i wyciągnąłem ciasteczka. Wziąłem od niej stare, a dałem nowe opakowanie.
-Może wyjdziemy na dwór, sa?
-Po co?-zapytała.
-Tak po prostu, by się przejść, sa!
Fuci chyba się nie podobał ten pomysł. Podszedłem pod drzwi i zacząłem ubierać buty. Wróciłem po nią do kuchni.
-Chodź, będzie ciekawie, sa! Poza tym przyda ci się trochę świeżego powietrza.
-Nie-pokiwała jeszcze przecząco głową.
-Jest taka piękna pogoda, sa! Jeśli nie pójdziesz sama, wyciągnę cię siłą!
Fucia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz