O co chodzi? Chyba serio coś mu się stało przez ten atak. Z chwili na
chwilę stawał się dla mnie coraz milszy i bardziej przyjazny. Nie żeby
mi to jakoś przeszkadzało, wręcz przeciwnie, ale to było ciut dziwne.
Jeszcze wczoraj groził, że mnie zabije, a teraz zachowuje się jak
przyjaciel podchodząc od tyłu i zasłaniając mi oczy.
- Podziękować? - powtórzyłam, a on skinął głową
Uśmiechnęłam się nieśmiało do chłopaka. Sama nie wiem za co chce
dziękować, to raczej ja powinnam mu podziękować, że mnie nie zastrzelił.
Odwróciłam głowę w stronę okna. Mimo, że mam lęk wysokości w Rimear to
czułam się w miarę bezpiecznie siedząc na parapecie. Chłopak podszedł
bliżej i usiadł naprzeciwko. Nadal się go bałam, był zbyt
nieprzewidywalny. Westchnęłam smutno nie odrywając wzroku od szyby.
Nagle poczułam ciepło na mojej dłoni. Chłopak znowu chciał mnie chwycić?
Nerwowo cofnęłam rękę i przybliżyłam ją do siebie spuszczając głowę.
Nie żebym miała coś przeciwko, ale tutaj było tyle ludzi… Cały czas
czułam na sobie ich wzrok. To mnie przerażało. Wzdrygnęłam się na tą
myśl. Ogólnie wszyscy przyglądali się Darylowi, ale że siedziałam obok
niego to także byłam w centrum uwagi. Zaszkliły mi się oczy. Czemu ja
się, aż tak boje tłumów? Przetarłam szybko łzy, żeby chłopak tego nie
zauważył, ale nie specjalnie mi się to udało. Usiadł bliżej i przyjrzał
mi się.
- Możemy.. możemy iść gdzieś, gdzie nie ma takich tłumów? - zająknęłam się spoglądając na niego delikatnie unosząc głowę
- A co? Boisz się być w centrum uwagi? W sumie nie dziwię Ci się.. Cały
czas tylko się ośmieszasz - niemalże wykrzyknął do przechodniów
Wszystkie oczy zwróciły się ku mnie. Z powrotem odwróciłam się, szybko
zasłaniając twarz włosami. Chłopak uśmiechnął się wrednie łapiąc mój
nadgarstek. Wstał ciągnąc mnie lekko w kierunku jego mieszkania.
Przynajmniej nie będą nam się co chwilę przyglądać grupy gapiów. Tym
razem nie trzymał mnie mocno, lecz delikatnie i szedł wolniejszym
tempem. Po chwili otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka. Cudem nie
podłożył mi nogi, ani nie wyśmiał o nic. Zdjęłam buty, a on zaprowadził
mnie do salonu. Usiadłam na kanapie wbijając wzrok w dłonie. Czułam
jakby zaraz znowu miał zrobić mi coś nieprzyjemnego. Podkuliłam nogi pod
siebie i schowałam ręce. Po chwili Daryl przysiadł się obok. Odsunęłam
się od niego na tyle na ile mogłam. Znowu chciał mi coś zrobić? W sumie
to wolałam już być dręczona przez niego niż wytrzymywać ten tłum na
zewnątrz. Westchnęłam cicho chwytając się za drżące dłonie.
- Znowu coś nie tak? - zapytał ochryple, a ja lekko uniosłam głowę
- Nie… - wyszeptałam
Kątem oka spojrzałam na pianino. Zauważyłam kilka kropel mojej krwi na klawiszach. Chyba nie zdążył ich zmyć.
- Za co chciałeś podziękować? - zapytałam cicho, a kiedy zobaczyłam jego fioletowe oczy skuliłam się
Teraz ten kolor będzie mi się kojarzył tylko z jego strasznym
spojrzeniem. Dobrze, że na razie nie kazał mi robić nic takiego jak
wczoraj. Czy on zawsze musi być taki nieprzyjemny?.. Strasznie się go
boję.
(Daryl? Pociesz biedną Rosie c: )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz