- Sam się uśmiechnij wielkoludzie ! Po jakiego ciula ty mnie
tak wcześnie wyciągasz z domu.. – warknęłam na niego, ale wcale nie zamierzałam
puszczać jego łapki. Wręcz przeciwnie. Chciał mi pokazać, ze zasługuje an to
bym poszła z nim na ten bal tak ? Dobrze mu idzie, ale mizerny z niego
romantyk. Ciągał mnie po całym ośrodku, ani na chwilę nie puszczając mojej
drobnej łapki. Pilnuje mniej jak pies swojej kości.
-Akira ! No przestań być taka ponura.. przecież się staram…
- przykucnął na chwilę przede mną i złapał moją dłoń jak rycerz rękę ukochanej.
-No przecież nie jestem ponura… - westchnęłam zrezygnowana i
podrapałam się po karku – Po prostu nie mam siły tak spacerować bez celu przez
cały dzień po tej Bitwie Grupowej. Zwłaszcza, ze jutro jest bal..
-Właśnie ! – zerwał się nagle i znów stał przede mną. –
Pójdziesz ze mną prawda ? Nie zrobisz mi tego i mnie nie zostawisz !? – ah ta
nadzieja w oczach, tak bardzo rozbrajająca. Uśmiechnęłam się tylko nie znacznie
co przysporzyło mu jeszcze więcej niepewności. – Akira..
-Lubię jak wymawiasz moje imię. Ale nie naużywaj go… bo
możesz je kiedyś znienawidzić.. – zachichotałam zbliżając się jeszcze bardziej
i opierając się łapkami o jego tors. O wiele bardziej przyjemne było dotykanie
jego ciałka bez koszulki, no ale cóż. W nocy sobie pomacam ^^. Chłopak chyba
nie za bardzo rozumiał co ten dialog ma oznaczać, bo uniósł jedną brew do góry
w niezrozumiałym geście. Złapałam go tylko za paluszki i pociągnęłam dalej. –
Nie zawsze wszystko będzie szło tak… „po twojej myśli”. Jeśli chcesz mnie
zdobyć to musisz się o mnie postarać. W brew pozorom jestem bardzo wymagającą
kobietą. – wzruszyłam ramionami.
[…]
Ogólnie to chodziliśmy po centrum dość… długo. Aż do
wieczora. Potem już bolały mnie nowi więc kazałam temu smerfikowi wracać. Cały
czas trzymał mnie z rękę. To było takie.. słodkie z jego strony ? Tak to chyba
dobre określenie. Nagle zatrzymałam się,
gdy dobiegł do mnie jakiś szelest z wiecznie zielonych krzaczków. Puściłam
rączkę Grimmjow’a i zbliżyłam się do tego miejsca. Ukucnęłam i wystawiłam rękę
widząc wystającą z pod krzaczka czarną łapkę. Z ukrycia za momencik wyszedł mały
czarny kotek. Jak go zobaczyłam to mało co nie zrobiłam się calutka czerwona od
tej słodyczy.
-O boże.. czyli ty też lubisz takie słodkie małe zwierzątka
? – westchnął zrezygnowany. Och jaki palant bez serca. Wzięłam koteczka na ręce
i zaraz podałam go chłopakowi. Ten bardzo nie chętnie go wziął, ale gdy
maluszek trącił go łapką: westchnął głęboko i przytulił go do siebie. – No dobra
zabierzemy go… - zrobił się lekko czerwony i powędrował przodem. No nie wierze
że to widzę…
[…]
Kiedy doszliśmy już do jego apartamentu, chłopak nalał mleka
tej małej przybłędzie i stanął obok przyglądając się namiętnie. Założył dłonie
na boki i westchnął. Ja uśmiechnęłam się tylko pod nosem i czekałam, aż oderwie
on swój wzrok od kotka i przełączy go na mnie. Tak się stało za kilka minut.
Grimmjow zerknął na mnie kontem oka, a w tym czasie ja powolnym krokiem
podeszłam do niego i oparłam się łapkami o jego tors.
-Co.. ? – zapytał zauroczony moją postawą, ale jak na razie…
ani nie drgnął.
-Nic… - uniosłam się na palcach i powoli wpiłam się w jego
usta, z każdą chwilą pogłębiając pocałunek. W końcu moje ręce zawiesiły się na
jego karku i wcale nie zamierzały teraz puszczać. Jednakże gdy tylko opuściłam
się troszkę w dół i stanęłam na całych stopach musiałam się od niego odkleić. –
Jeszcze nie… - mruknęłam zawiedziona – Grimmjow… no zniż się trochę.. –
pociągnęłam go za koszulkę w dół, ale jak widac bardzo bawiło go to że jestem nieco
niższa (trochę dużo niższa xD)
( Grimmjow ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz