Moje oczy prawie wyszły na wierch, kiedy usłyszałem słowo "Kocham" - nigdy nie miałem okazji tego usłyszeć... To było zadziwiające, ale jednocześnie robiło mi się ciepło na sercu... Bardzo ciepło.
- Dobranoc...
Z kojącym uśmiechem pogładziłem dziewczynę po głowie, po czym również zasnąłem. Mimo, że z początku przeszkadzał mi blask księżyca przedzierający się przez zasłony, to jak dziecko spałem do godziny ósmej, aż przebudził mnie skrzypiący materac. Dobrze, że jestem wrażliwy na wszelakie dźwięki. Akira gdzieś wychodziła. Nie bardzo się tym przejąłem i już po chwili sam wstałem na równe nogi. Przetarłem oczy i ziewnąłem rozlegle, a gdy moje oczy przyzwyczaiły się do porannego słońca, ruszyłem w poszukiwaniu Akiry. Gdzie ona mogła się podziać? Przecież ledwo znałem jej apartament...
- Akira? - spytałem donośnym głosem, mając nadzieję, iż dziewczyna da o sobie znać.
- Grimmjow? - wyszła zza kąta, aż podskoczyłem i spojrzałem z nieukrywanym zdziwieniem. - Nie śpisz już? - dodała, posyłając mi uśmiech.
- Obudziłaś mnie - poszedłem za nią. Trafiliśmy do kuchni, gdzie na stole stała gorąca, świeżo pachnąca kawa. - Będę musiał się niedługo zbierać... - dodałem, siadając przy stole.
- Zostań - zaszła mnie od tyłu i oplotła ręce wokół mojej szyi. Mogłem poczuć woń jej delikatnych perfum, a także spokojny oddech. Te dwie rzeczy sprawiały, że zacząłem się odprężać.
- Skoro nalegasz... - w jednej chwili odwróciłem głowę w kierunku Akiry i bez słowa pocałowałem ją delikatnie. - Musze się ubrać - stwierdziłem, prawie wychodząc z pomieszczenia, jednak fioletowo włosa mnie zatrzymała z mało zadowoloną miną.
- Czyżbyś się bał tego, że ktoś wejdzie? - założyła nogę na nogę, twardo opierając się o blat. - Na przykład Inoue? Lepiej, pokojówka...?
- Żartujesz sobie ze mnie? - spojrzałem na nią. - Przerabialiśmy to przecież... Jak mam ci udowodnić swoją racje?
- Jesteś facetem, wymyślisz coś - wzruszyła ramionami i zagłębiła się w czytanie gazety. Za to mi ręce opadły. Kobiet nie zrozumiesz i tyle! Skierowałem się do pokoju, całkiem zdołowany. Przed chwilą wszystko było dobrze... Po dłuższym szukaniu swojej koszulki, znalazłem ją pod łóżkiem i wskoczyłem w nią. Przy okazji także poprawiłem pomiętą pościel. Przyznam, że sen z taką kobietą jest o wiele lepszy niż spanie w samotności. Nawet nie chciało mi się wracać do siebie, ale kiedyś trzeba. Wróciłem do dziewczyny, w pełni ogarnięty i oparłem się o futrynę, wpatrując się ze spokojem.
- Co się tak patrzysz? - opuściła gazetę do dołu, biorąc łyk kawy.
Wysunąłem do niej rękę, ale na początku nie wiedziała co z nią zrobić (No złapać miała chyba). Oczywiście też musiała spojrzeć się na mnie jak na debila. Ale co tam.
- No, dalej - złapałem ją za rękę i wyciągnąłem z kuchni. - Przebierz się szybko.
- No dobra, dobra... - burknęła i schowała się w pokoju, po chwili wychodząc z niego w stroju codziennym. Kitka musi być! Bez słowa znów złapałem ją za rękę i z pełnym zadowoleniem wyszliśmy z pokoju, no przynajmniej ja byłem zadowolony.
- Gdzie idziemy? - podniosła brew.
- Zabawić się - spojrzałem na nią kątem oka. Oczywiście chodziło mi nie o to, o czym teraz myślicie. Bo to nic by nie poskutkowało (^^). - Spędzimy ten dzień razem, i mam nadzieję, że nie masz sprzeciwu.
Akira się nie odezwała, tylko zakłopotana podążała a mną. Musiała podążać, bo trzymałem ją za rękę. Po chwili znaleźliśmy się w centrum, gdzie było już z rana dużo innych osób. Z uśmiechem szturchnąłem dziewczynę i ścisnąłem jej dłoń.
- Uśmiechnij się wreszcie! - zachichotałem.
< Akira? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz