Ta bardzo zabawnie, ale do czasu. Prawdę mówiąc powoli tracę kontrolę nad tym wielkim lisem, jeśli dziewczyna nie zmieni swojego nastawienia, on po prostu ją zabije. Nie chcę być wredny czy coś, ale prawda jest taka, że każdy… nie tylko ona. Ale obecnie każdy kto nie ma rangi Sigmy, nie może się z nami równać. Nawet z takim słabeuszem jak ja, który jest chyba najgorszą Sigmą świata. Wystarczyłby pojedyńczy atak, żeby powalić wroga na łopatki. Podniosłem się z ziemi, ze znudzeniem spoglądając na poddenerwowanego kota. Widać dziewczyna też miała swoje zabaweczki, ale nawet one w razie "w" jej nie pomogą.
– Chodźmy się gdzieś przejść – powiedziałem do Mary która wreszcie odczepiła się od ducha.
– Co? Strażnik Teksasu robi sobie przerwę?
– Strażnik czego…? Zresztą mało istotne, nie powiedziałbym, że przerwę. Cząstka moich mocy nadal tutaj pozostanje, prawda Madara?
Ponieważ Madara był na mnie wyraźnie obrażony, tylko fuknął. Czyli nie mogę na niego liczyć, jeszcze pożałuje tego sprzeciwiania się. Poddenerwowany wyjąłem książkę, otworzyłem ją na swoim najwierniejszym towarzyszu (co nie oznacza, że był najsilniejszy) i wyrwałem karteczkę z jego imieniem. Jej kraniec wziąłem do ust po czym dmuchnąłem w nią klaszcząc w dłonie. Napisy odleciały z kartki i już po chwili uformowały się w dziewczynkę, z lisim ogonem i uszkami.
– Cześć Kon – przywitałem dziewczynkę chowając książkę.
Miała na oko może z 12 lat? Na pewno nie więcej, ale ponieważ jest duchem w rzeczywistości jest dużo starsza. Przeżyła nie jednego człowieka.
– Aaa Natsumeeee – rozpromieniła się i już miała na mnie skoczyć, kiedy to zauważyła Mary. Spojrzała na nią przenikliwym wzrokiem, jednak w ostateczności uśmiechnęła się promiennie. – Jestem Kon, a ty przyjaciółko Natsume?
– Mary… – dziewczyna zrobiła dziwną minę.
– Słuchaj Kon, mam do Ciebie pewną sprawę. Bo widzisz, chciałbym żebyś popilnowała tegp terenu i…
– Się robi! – dzkewczynka uśmiechnęła się, nie dała mi dokończyć i już zniknęła.
Pokręciłem głową zrezygnowany, ta udawana pewność siebie kiedy rozmawiałem z duchami strasznie mnie męczyła. No ale trudno, ruszyliśmy powoli z Mary nie rozmawiając ze sobą. Nawet nie było jak, dziewczyna nagle zaczęła się dziwnie zachowywać i gadać do siebie pod nosem. Zaczynało to być niepokojące, jednak postanowiłem to zignorować. Nie będę się przecież mieszał w nie swoje sprawy, no bez przesady.
(Mary? Krótko bo mi się spieszyło XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz