Zasnąłem sam, obudziłem się w towarzystwie jakiejś dziewczyny, która
wyglądała jak porcelanowa laleczka. Delikatne rączki mnie oplatały, a na
jej policzki padały cienie długich rzęs. Wyglądała... uroczo... ale
mimo wszystko wykopałem ją z łóżka. Dosłownie... spadła na parkiet i
zerwała się z piskiem. W tym momencie... ręcznik jej spadł... zaczęliśmy
wrzeszczeć, a ja schowałem twarz w poduszkę wołając Boga i wyzywając go
od najgorszych. Nieznana mi dziewczyna próbując złapać oddech założyła
ręczniczek. Zerwałem się, wyjąłem z komody bokserki, z szafy wielką
bluzę i wręczyłem to jej, prowadząc przy okazji do łazienki. Karciłem
się za to, że ją wypi*przyłem z łóżka, no ale kto wkrada się komuś do
mieszkania i włazi do wyrka, gdy właściciel śpi?! Ale trzeba przyznać,
ładna jest... no, a ciałko... Jonaszu przestań! GRZESZNE OBRAZY WON MI
SPRZED OCZU!
W każdym bądź razie, postanowiłem być dla niej choć w pewnym stopniu
uprzejmy, co będzie nie lada wyczynem. Nim się spostrzegłem młoda
wylazła z łazienki w przydużej bluzie, która zasłaniała ją do połowy ud,
co wyraźnie ją cieszyło. Może lubi sukienki, a tak długa ją przypomina.
Również umyła twarz i się uczesała (oczywiście jedną z moich szczotek,
tak, używam szczotek do włosów), co pozwoliło mi w końcu całkowicie
poznać jej pyszczek. Widziałem ją już kilka razy, mijaliśmy się na
korytarzu. Czarne włosy okalające jej dość pyzatą buzię rozwaliły się po
jej ramionach okrytych przez gruby materiał bluzy. Pomachała do mnie
rękami, które były całkowicie zasłonięte przez przyduże rękawy, Była
naprawdę mała i wydawała się delikatna. Jej jasna skóra tak bardzo
kontrastowała z ciemnymi oczami i włosami. Bardziej przypominała mi
jakąś zjawę, niżeli człowieka. Wpatrywałem się w nią z przymrużonymi
powiekami i ściągniętymi brwiami. Dopóki nie poczułem dziwnego zapachu.
Co się stało? Spaliłem jajecznicę! Brawo!
- Przepraszam- mruknąłem zdejmując patelnię z palnika i wrzucając ją do zlewu, by potem wylać na to hektolitry zimnej wody.
- Za...?
- Za to, że wyrzuciłem Cię z łóżka i za spalenie jajecznicy.
- Co do pierwszego się zgadzam, ale drugie? Dajże spokój...
Między nami zapadła cisza, przerywana tylko dźwiękiem skwierczącej
patelenki i muchy, która latała pod sufitem i nie miała zamiaru
przestać. Ta "cisza" trwała długo. Za długo. Czułem się nieswojo w
jednym pokoju z dziewczyną, która siedzi w moich bokserkach i bluzie. Po
kilkunastu minutach czekania odezwałem się w końcu:
- Jonasz...
- Co?
- Jonasz jestem... Jonasz Milar, dokładniej...
Wręcz widziałem, jak na twarz dziewczyny wstępuję pokpiwający uśmiech, a
myśli składają się tylko z żartów na temat mojego "dziwnego" imienia.
Po chwili wybuchła donośnym lecz cienkim śmiechem, który w pewnym
momencie i mnie doprowadził do stanu niezwykłej radości i mojego
końskiego rżenia, jak to określałem. Była pierwszą osobą która
doprowadziła mnie do tego stanu umysłu, do takiej ilości śmiechu.
- JONASZ?- parsknęła.
- TAG, JONASZ!- ryknąłem zwijając się ze śmiechu. Szczerze? Nie wiem co do cho.lery mnie tak bawiło.
(Kuro? Nie mam weny, ale po półtora miesiąca, może dłużej, się pozbierałam, hurra ja!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz