czwartek, 5 lutego 2015

Od Rosie

Obudziłam się pod puchową kołdrą w jakimś miejscu, którego nie znałam. Nie pamiętałam prawie nic oprócz mojego imienia. Powoli i niepewnie przeciągnęłam się, po czym usiadłam na łóżku. Nie miałam zielonego pojęcia o co tu chodzi. Wlepiłam wzrok w ścianę próbując coś sobie przypomnieć. Po dłuższej chwili takiego siedzenia zaczęłam rozglądać się po pokoju. Był ładnie urządzony i w miarę przytulny. Lekko zwinęłam i postawiłam stopy na zimnej posadzce. Spokojnym krokiem wyszłam na korytarz i zaczęłam oglądać po kolei pokoje. Wszystko ładnie pięknie, ale gdy weszłam do łazienki zaskoczyło mnie lustro na wysokość ściany. Jak to ja przeglądałam się w nim przez chwilkę, gdy zauważyłam na moich nadgarstkach i kostkach sine ślady. Wyglądało to tak jakbym przez dłuższy czas miała związane ręce i nogi. Po jakiś 30 minutach od pobudki zaczynała powoli wracać mi pamięć. Przypominałam sobie co tutaj robię i co się stało. Westchnęłam cicho i spoglądnęłam za okno w sypialni. Było z niego widać ogromny plac i tłumy ludzi. Speszyłam się trochę i odeszłam kawałek od okna, gdy nagle zauważyłam kątem okna półkę z książkami w drugim pokoju. Zaciekawiona tym podeszłam do niej, ale oczywiście byłam za niska. Złapałam za pierwsze lepsze krzesło i wspięłam się na nie. Niestety nie znalazłam tam żadnej ciekawej książki, no może oprócz mapy tego miejsca. Byłą trochę wyżej od reszty, więc stanęłam na palcach wychylając się do przodu… Co prawda złapałam książkę, ale również z niezłym hukiem upadłam na podłogę. Nie wstając otworzyłam tom na pierwszej lepszej stronie. Przeglądałam go z dobre paręnaście minut, gdy coś przykuło moją uwagę. Biblioteka. Niedaleko od centrum placu stała czytelnia z podobno sporym zasobem ksiąg. Podniosłam się z ziemi i zbliżyłam do okna. Rzeczywiście stał tam kilkupiętrowy budynek. Niewiele myśląc znalazłam w szafie jakieś ładne ubrania i wzięłam zimny prysznic, aby się trochę ocknąć. Ułożyłam włosy i zakryłam poranione nadgarstki rękawami kremowego swetra. Zarzuciłam na ramię małą torbę i nieśmiało otworzyłam drzwi mieszkania. Po cichu zeszłam na dół, a wtedy dopiero dotarło do mnie ile tam było osób. Krótko mówiąc tłum to mało powiedziane. Opuściłam głowę zasłaniając przy tym twarz włosami i szybkim krokiem ruszyłam w stronę budynku trzymając mocno torebkę, żeby nie spanikować. Szło mi w miarę dobrze. Wymijałam ludzi i nikt nie zwracał na mnie nawet najmniejszej uwagi. Nagle usłyszałam jakieś krzyki kilka metrów obok mnie. Jacyś chłopacy się kłócili i chyba za krótką chwilę mogło dojść do bójki. Przyglądałam im się przez chwilkę, ale niestety nie patrzyłam gdzie idę i przypadkowo wpadłam na kogoś. Na ziemię spadło kilka książek, które ta osoba trzymała, a parę osób spojrzało się w naszą stronę. Chciałam zapaść się pod ziemię. Wydukałam ciche przepraszam nie podnosząc głowy i od razu zaczęłam podnosić rzeczy. Po chwili nerwów doszło do mnie, że ta osoba, a raczej on pomaga mi zbierać tomy. Trochę roztrzęsiona niezręczną sytuacją wstałam i oddałam mu jego rzeczy. Sama nie wiem czemu, ale pokusiło mnie by podnieść lekko głowę. Chłopak nie wyglądał na złego, a wręcz przeciwnie, przyjaźnie się uśmiechał do mnie odbierając książki z moich rąk. Był o wiele wyższy ode mnie. Wtem chłopak spojrzał mi w oczy, a ja odruchowo spuściłam głowę lekko się rumieniąc ze wstydu.
- Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam.. - powiedziałam cicho licząc, że się na mnie nie zezłości
Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Ominąć go i ruszyć dalej do biblioteki czy chwilę z nim postać i kto wie może nawet porozmawiać? Stałam tylko nieruchomo naprzeciw niego speszona do granic możliwości nie mogąc ruszyć się ze strachu.
(Takumi? Jak nie chcesz to nie odpisuj.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope