czwartek, 16 kwietnia 2015

Od Aki'ego - C.D Rosie

Zastygłem wpatrując się jak Momo leży cały w kałuży. To już było przegięcie ze strony dziewczyny. Ja udaję się szukać właściciela parasolki, a tu proszę jak jestem traktowany. Może mnie wyzywać, ale nie rzucać pluszakiem na prawo i lewo. Dziewczyna trzymając swoją własność szybko oddaliła się ode mnie,  a ja znalazłem się przy jednej z kałuży. W oczach miałem gniew pomieszany z łzami.
- Aki? - dziewczyna wypowiedziała cicho moje imię, ja natomiast udawałem głuchego i nie reagowałem
Schyliłem się do małego zbiornika i złapałem za pluszową rękę Momo wyciągając go z kałuży. Woda zaczęła zlatywać w jedno miejsce, a właściwie w jego nogi i skapywała na ziemię. Ścisnąłem kilka jego miejsc, w których woda za dużo nasiąkła. Całkowicie wyłączyłem się na pytania Rosie, czy aby wszystko w porządku, prośby żebym się odezwał. Przetarłem swoje oczy, pomimo iż nie uroniłem żadnej łzy.
- Ta dziewczyna...jeszcze mi zapłaci za to co zrobiłam - spojrzałem się w miejsce, gdzie niedawno stała i w tym również momencie wyrwała Momo i go tak rzuciła do wody - uśmiechnąłem się od ucha do ucha, jednak taki uśmiech nie wyglądał normalnie na mojej twarzyczce, nie pasował nawet do tonu głosu
- Momo się wysuszy i będzie z nim wszystko w porząd... - nie dokończyła, gdy odwróciłem się w jej kierunku posyłając jej wnerwione spojrzenie - Lepiej będzie jak już wrócimy - powiedziała bardziej to do samej siebie niż do mnie, bo zaczęła błądzić wzrokiem w daleką przestrzeń
Kiwnąłem głową i nie czekając na dziewczynę zacząłem kierować się w stronę pokoi. Bez słowa pożegnania znalazłem się w swojej norze, zapomniałem otworzyć okna więc było duszno. Powędrowałem szybko do dwóch mniejszych okien po bokach jednego wielka na całej ścianie i je uchyliłem. W międzyczasie przypomniałem sobie, że dzisiaj mało zjadłem i byłem głodny. Położyłem przyjaciela przed kaloryferem i udałem się do szafek kuchennych w celu znalezienia mojej przekąski. Zupka chińska...nie chce mi się załączać czajnika, by zagotować wrzątek. Wystarczy mi makaron. Próbowałem otworzyć opakowanie, ale niezbyt mi to szło. Rzuciłem zupkę chińską na blat i zacząłem szukać czegoś ostrego. Że nie interesowało ich to, że w pokoju dziecka są takie narzędzia ostre i w każdej chwili ma do nich dostęp. Nożyczki...ni ma nożyczek. Musze się nacieszyć nożem. Podstawiłem sobie stołeczek który od podłogi sięgał na wysokość 3 moich kostek i zacząłem szperać w szufladzie. Bingo! Uradowany podszedłem do opakowania i już miałem otworzyć je, gdy zobaczyłem na blacie obok zupki w proszku plamę krwi, która z każdą chwilą się pomału powiększała. Zainteresowany tym odłożyłem nóż i obróciłem dłoń na zewnątrz.
- Skaleczyłem się w palec - powiedziałem nie ukazując żadnych emocji po czym zacząłem powiększać ranę zębami
Co jakiś czas używałem swojego drugiego przyjaciela, noża i przecinałem skórę na ręce. Krew tak pomału płynęła, szkoda. Przybliżyłem rękę do ust po czym językiem zlizałem czerwoną ciecz. Zdezorientowany zamknąłem oczy, gdy poczułem jak ktoś trzyma mnie za nadgarstki i próbuje wyrwać nóż. Niestety jak na razie bez powodzenia walka się toczyła między mną, a...Rosie. Wpatrywałem się w twarz dziewczyny klnąc pod nosem różne rzeczy na jej temat, żeby sobie stąd poszła bo jej zaraz ten nóż wbiję w szyję i zaznaczę na jej ciele piękny labirynt. Czemu chce mi się płakać ...
Zrezygnowany odrzuciłem nóż i płacząc rzuciłem się na szyję dziewczyny tuląc się do niej.

<ROSIE!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope