sobota, 18 kwietnia 2015

Od Heaven'a - C.D Vanilli

Nie ukrywam, że zabolały mnie jej słowa. Nie wiedziałem czy jest mi bardziej smutno czy może jestem zły. Stałem tak w bezruchu jeszcze przez dłuższy czas po opuszczeniu przez Vanille apartamentu. Musiałem wszystko sobie szybko przemyśleć, a przy okazji trochę ochłonąć po niedawno minionych wydarzeniach. Ubrałem się w zastraszająco ślimaczym tempie, jakby ktoś niespodziewanie spowolnił rzeczywistość.
Musiałem znaleźć sposób, aby ta dziewczyna mnie pokochała. Ale jak mam to do cholery jasnej zrobić?! Jak mam pokazać, że mi na niej zależy?! Mam dla niej zarapować? No ludzie święci... Przez chwilę zupełnie nie wiedziałem co mam począć. Słodziaśny scenariusz z kwiatami i czekoladkami doprowadzał mnie do mdłości, potrzebowałem czegoś wyjątkowego. Czegoś co ją zadziwi (o ile Vanilla lubi niespodzianki), by przestała być tak chłodna w stosunku do mnie. Na szczęście jedno wiedziałem na pewno: ufała mi, a to już wiele znaczyło. Teraz wystarczyło zrobić coś, aby pogłębić nasze trochę płytkie relacje. Tak... łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Nabrałem powietrza w płuca, a potem niczym żołnierz, któremu Kapitan wydał rozkaz, wymaszerowałem z pomieszczenia. Pełen wątpliwości i odrobinę przygaszony ruszyłem wzdłuż korytarza. Jak na złość ujrzałem srebrnowłosego chłopaka, który tak pięknie mnie urządził podczas Drugiej Bitwy Grupowej. Na szczęście dzisiaj odbywała się dogrywka... Właśnie! Dogrywka! Świetnie, prawie o tym zapomniałem. Resztkami sił powstrzymując się przed wydarciem się na niego ruszyłem biegiem w kierunku schodów. Zastanawiałem się jak to możliwe, że ta Sigma zawsze zdołała przede mną uciec - nieważne jak szybki byłem bądź starałem się być. Przeklnąłem w myślach, uderzając pięścią o jedną ze ścian dosyć wąskiego korytarza. Jak niby mam teraz ją odnaleźć? Teren Ośrodka jest wielki, szukanie jej zajmie mi całe wieki. Westchnąłem zrezygnowany, ale nie mogłem się tak po prostu poddać! Nie ja, nie Heaven! Może powinienem jej czymś zaimponować? Jeżeli wygram i pokonam wszystkich, udowodnię, że jestem najsilniejszy! Ah... to naiwne myślenie. Rozpaczam gorzej niż dziewczynka, której wymarzony chłopak dał kosza. Z tą różnicą, że ja nie zamierzałem się przez to pochlastać ani popadać w depresję tylko chciałem walczyć jak rycerz o swoją Księżniczkę (ah... te moje romantyczne porównania xd). Chociaż na początku czułem się naprawde zraniony, to jednak w chwili obecnej było to niesamowitą motywacją do działania. To jeszcze nie koniec, o nie! Udowodnię, że mi na niej zależy!
[...]
Po paru godzinach bezowocnych poszukiwań obiektu swoich westchnień (rozglądałem się naprawde uważnie, w końcu tylko Vanilla nosi takie charakterystyczne, pastelowe sukieneczki) postanowiłem odpuścić na jakiś czas i udać się prosto na Arenę. Z tego co mi wiadomo, wkrótce miały się rozpocząć pojedynki. Sama Arena była ogromna, a wszyscy przywołani już zebrani. Moja stara "znajoma", którą zgwałcił Haruka, Rosie, psychopatyczny Aki, jakiś gostek w niebieskich włosach i oczywiście owa blondynka z bezbłędną celnością, przez którą zdrętwiała mi ręka. Od razu ją wypatrzyłem, następnie posłałając blondynce złowieszcze spojrzenie. Tak właściwie nie zdawała się tym w ogóle przejmować. Odwróciła głowę w zupełnie innym kierunku. Zastanawiałem się nad przebiegiem naszego pojedynku: czy będę na tyle opanowany, aby nie zrównać jej z ziemią? Szczerze w to wątpiłem, ale też bez przesady - byłem w końcu człowiekiem i nie zamierzałem jej zabić na miejscu. Ona jakoś nie miała żadnych zahamowań okładając mnie nożami z prawej i lewej. Szybciutko dołączyłem do reszty ludzi, czekając na informacje od Mistrza Gry.


< Szczerze, to nie wiem kto teraz odpisuje. Pewnie Cinia. >

1 komentarz:

  1. Informaszjony od Mistrza Gry... wspomniano o mnie... zrobiło mi się na serduszku tak... cieplutko :')
    ''Zabijcie się wszyscy, powodzenia'' [*]

    OdpowiedzUsuń

Layout by Hope