sobota, 18 kwietnia 2015

Od Cinii - C.D Heaven`a [Pojedynki]

  No i po co ten cały cyrk? Jeszcze od razu dostałam nagrodę, w postaci morderczego spojrzenia Heaven`a… Rozejrzałam się po Arenie, z osób które znam to standardowo Heavenek, Rosie, Rene no i jeszcze dwóch chłopaków i dziewczyna… czyli to musiała być Misaki (sugeruję się listą, która wisiała przed budynkiem). Czyli jeden z tych chłopaków to Aki, a drugi Takumi. Chociaż nie wiem, czy tego małego dzieciaka można było nazwać chłopakiem… jakim cudem takiego brzdąca dopuścili do walki? Chociaż z drugiej strony, może być on ciekawym przeciwnikiem, nieprzewidywalnym… może lekko pokręconym? Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam bliżej do tej małej grupki, czekając na pojawienie się Mistrza Gry. Rosie spojrzała na mnie kątem oka, może ją to troszkę zasmuci… jednak w tym miejscu nie zamierzam zgrywać wspaniałej przyjaciółki. Jeśli chodzi o walkę, jestem bezwzględną osobą… no cóż, nikt nie jest idealny, a już na pewno nie ja. Chociaż wątpię, żebym ten małej, wątłej dziewczynie mogła coś zrobić… wręcz przeciwnie, broniłabym jej jak ‘’lwica’’.  Niestety tutaj jest to niemożliwe, każdy z nas będzie zajęty tylko i wyłącznie swoją własną walką i tym, żeby przetrwać na tej przeklętej Arenie. Nie wiem nawet ile czasu minęło, ale ten zasrany Mistrz Gry wreszcie raczył się zjawić… zastanawiałam się, czy nie zabić którego z organizatorów tego Show którzy przyglądali się temu wszystkiemu, z bezpiecznej odległości. Teraz czułam się już totalnie jak zwierzę. Kiedy zakapturzona postać, rozpoczęła swoje przemówienie, spuściłam głowę i się wyłączyłam. Mogą z nami zrobić wszystko, wpoić w nasze umysły każdą rzecz, która im przyjdzie na myśl. Czemu mieliśmy być ich zabawkami? Które w każdym momencie mogą wymienić na nowy, lepszy model. Samo pojawienie się Sigm, potwierdzało tylko te plotki.      Użytkownicy aż dwóch Arcan… sama ta myśl, była przerażająca. Skoro my, z jednymi Arcanami byliśmy potworami, to oni kim? Złymi Bóstwami? Z moich ponurych myśli, wyciągnęło mnie delikatne szturchnięcie w ramię. Ta dłoń… była taka zimna, że aż się wzdrygnęłam. Spojrzałam w przerażone oczy Rosie, już miałam jej coś powiedzieć ale zagryzłam wargę i odsunęłam się od niej, oddalając się ze spuszczoną głową. Muszę się przygotować do walki, chociaż kompletnie nie wiem, co ten Mistrz przed chwilą powiedział.
 - Przypominam! – krzyknął za nami – Macie się stawić przy swoich Arenach za dziesięć minut! – kiedy odwróciłam głowę, żeby na niego spojrzeć, pomachał do mnie
 Odetnę mu tą rękę… a tak właściwie… dobrze wiedzieć, że to nie jedyna arena. W sumie racja, takim ‘’szychą’’ szkoda czasu, najlepiej rozegrać kilka pojedynków na raz. Weszliśmy do małego budynku, który i tak był dosyć porządnie wyposażony. Jak zwykle nie szczędzą pieniędzy… Oprócz tego dużego pomieszczenia, były jeszcze dwa mniejsze. Łazienka i mały składzik z bronią. Wszyscy rzucili się w kierunku tego drugiego, tylko ja zostałam w tym pokoju, siedząc na jakichś… pudłach? Ponieważ nie załamały się pod moim ciężarem, coś tam musiało być. Ale może nie będę grzebała, jeszcze mnie zaraz jakiś organizator rozniesie i tyle będzie z mojej walki. Poza tym walczyć z Heavenem sam na sam… Trochę obawiam się tego pojedynku, ale przecież robimy to głównie w celu dostarczenia im rozgrywki i podwyższenia swoich umiejętności. Ale to tak pobocznie… Chcą widowiska? Kto jak kto, ale my im go dostarczymy.
 - Ej! – usłyszałam czyjś głos obok siebie, o wilku mowa, jego czerwone oczy niemal mnie przewiercały – Postaraj się trochę okej?
 - Sądzisz, że Cię zanudzę?
 - Jestem tego prawie w 100% pewien
 Wzruszyłam ramionami, jednak uśmiechnęłam się lekko. Jakaż szkoda, że musimy teraz rozmawiać akurat w takich okolicznościach, a nie innych. Jakieś dwie minuty przed umówionym czasem wejścia na Arenę, wszyscy już się stawili gotowi. O dziwo nie byli uzbrojenie po zęby, chyba jednak będą też próbowali używać swoich Arcan. Kiedy wybiła godzina, dokładnie 18, zostaliśmy od siebie oddzieleni i zgodnie z zaplanowanym już dawno temu układem, wyszliśmy na osobne Areny. Po jednej stronie stałam ja, a po drugiej Heaven. I co? Teraz będziemy stali tak jak kołki i mierzyli się wrogimi spojrzeniami? Trochę nudne… ale przecież dopiero się rozkręcamy, nieprawdaż?  Przykucnęłam tak, żeby w razie czego jak najszybciej zareagować i dobyć jakiegoś miecza... Jednak jak na razie na nic się nie zapowiadało, jedną ręką przejechałam po ziemi, chwytając garstkę piasku i wyrzucając go w powietrze. Kiedy ostatnie ziarenka piasku zniknęły już z mojego pola widzenia, westchnęłam po czym wstałam, dzierżąc swój ulubiony miecz.
 - Kto zaczyna? - uśmiechnęłam się przekrzywiając głowę

(Heaven?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope