czwartek, 30 kwietnia 2015

Od Kuroshinju - Do Rene

Nie ma to jak dostać jakieś papiery do zaniesienia tym naukowcom. Może będę im jeszcze buty czyścić czy coś. Z stertą różnorodnych kartek szłam przez korytarz. Powinnam już dawno zanieść im te rzeczy, a ja ciągle chodziłam w kółko po korytarzach. Wszystko tu tak samo wyglądało, a do tej pory ani żywej duszy nie spotkałam by się spytać o drogę. Udałam się do klatki schodowej na wyższe piętro po czym dalej kontynuowałam poszukiwanie innego projektu albo jakiegoś naukowca. Moje biedne rączki już mnie bolały od ciężaru papieru, żadnej ławeczki nawet nie było na odpoczynek. Zeszłam w dół po schodach tego samego korytarza. Rzuciłabym tymi kartkami przez okno, ale nie mam zamiaru narazić się nikomu. Dostarczę i już mnie nie ma. Poprawiłam kolejny raz stertę papierów by mi nie zleciały stojąc na skrzyżowaniu korytarzy, gdy nagle zostałam popchnięta przez kogoś na ziemię. Kartki rozsypały się wokół mnie, nawet nie miałam ochoty patrzeć na ślamazarę. Powoli zaczęłam zbierać do kupki papiery gdy zauważyłam kołyszącą się postać, która stała do mnie tyłem. Zaraz się wywali na plecy... poprawka! Zaraz na mnie się wywali. Zebrałam szybko papiery i gdy miałam się podnieść zostałam przygnieciona przez "kiwajka". Czułam jak z płuc uchodzi mi powietrze, a o wydostaniu się spod chłopaka wyższego ode mnie mogłam tylko pomarzyć. Gdybym nie była tak przyciśnięta do podłogi mogłabym za pomocą jednego z ataków użyć, ale chłopak chyba nie myślał o podniesieniu się. Super, jak stracił przytomność. Sięgnęłam po ostatnią kartkę, która leżała samopas tuż przede mną . Jeszcze trochę...
- Hej, skoro nie chcesz ze mnie zleźć podaj mi tą kartkę - szturchnęłam ramieniem chłopaka, a ten wreszcie się ocknął i naciskając mi swoją łapą na plecy podniósł się do góry
A więc to tak zginę. Powoli mój oddech zaczął się stabilizować. Na kolanach podreptałam po ostatnią kartkę i stuknęłam papierami pionowo o ziemię by je wyrównać. Myśląc, że chłopak sobie poszła tak bez przeprosin miałam już sama udać się wreszcie donieść te kartki, gdy odwracając się napotkałam chłopaka, który teraz był na równi ze mną. "Gdzie się patrzysz żyrafo..." przemknęło mi przez myśli. Odłożyłam kartki na kolana, a rękami zakryłam miejsce, na którym spoczął wzrok chłopaka. Ten wracając na ziemię wreszcie przeniósł swój wzrok na moją twarz. Hehe, zabawimy się. Zanim chłopak zdążył wstać złapałam go za kołnierz, pociągnęłam go do siebie i pocałowałam. To całowanie z różnymi ludźmi i zamiana ciałami nigdy mi się nie znudzi, hihi. Cofnęłam się do tyłu i podniosłam z podłogi. No proszę, nie ma to jak na siebie samą patrzeć z góry. Do tego mina wykorzystanego chłopaka w moim ciele była bezcenna.

<Rene?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope