czwartek, 30 kwietnia 2015

Od Nanami - Do Ani

Obudziłam się dość późnym rankiem, wychylając się najpierw zza pudełka. Wszędzie było już jasno, ale na szczęście pudełko wystarczająco zatrzymywało światło słoneczne tak, aby mnie nie raziło w oczy. Cichutko miauknęłam, po czym wstałam i się przebrałam. Na śniadanie wzięłam sobie mleko, jak zawsze, zresztą nie tylko na śniadanie. W sumie to na każdy posiłek piłam mleko lub ssałam tubkę mleka skondensowanego. Nawet nie tylko w porach posiłków.
Gdy już skończyłam śniadanie, sprawdziłam próbki krwi, które miałam. Znowu zaczęłam rozczytywać czyjeś geny, co zajmowało dużo czasu i dla niektórych mogłoby być nużące. Dla mnie to było nawet ciekawe, ale pewnie każdy uważałby, że jestem jakaś nie do końca zdrowa na umyśle. Co z tego, po prostu lubię się zajmować tymi rzeczami. Po pół trzech godzinach skończyłam, więc wyszłam na zewnątrz. Wokół wszystko było takie kolorowe... Może i była jesień, ale było jeszcze ładnie, więc czemu by nie wyjść?
Przechodziłam głównym placem, gdzie było naprawdę dużo ludzi. Praktycznie każdy szedł w inną stronę. Ja szłam powoli patrząc na kwiaty i drzewa, które naprawdę pięknie wyglądały. Dotknęłam delikatnie jednego z kwiatów, aby go nie zniszczyć. Były na to zbyt ładne, poza tym chciałam, aby inni też mogli je podziwiać. Po kilku minutach odeszłam w mniej ruchliwe miejsce, gdzie usiadłam na ławce. Patrzyłam na ludzi, którzy chodzili w różne strony, jak na placu głównym, tylko, że było mniej ludzi. Po kilku minutach wróciłam do domu, aby wziąć książkę. Wyciągnęłam z półki jedną z książek naukowych, po czym wyszłam do parku i zaczęłam czytać. Dość szybko czytałam kolejne strony, ale że książka była dość gruba, przeczytałam połowę i ponownie wróciłam do domu, po czym znowu wypiłam mleko, które teraz było moim obiadem. Po tym chwilę spędziłam nad badaniem próbek krwi. Dwie godziny później zabrałam niewielką tubkę mleka skondensowanego i ponownie wyszłam do parku, po czym dokończyłam książkę. Słońce zaczęło zachodzić, więc ponownie wróciłam do domu, odłożyłam książkę na półkę i znowu wyszłam, ssąc mleko z tubki. W ciągu pięciu minut już wszystko zjadłam. Jeszcze chwilę posiedziałam w parku spoglądając na piękną roślinność, po czym słońce zaszło całkiem i było ciemno. Jedynym źródłem światła w ośrodku i w mieście w pobliżu były latarnie, neonowe reklamy i światło z okolicznych budynków, a mianowicie z okien. Chodziłam po ośrodku w poszukiwaniu jakiegoś dobrego miejsca, gdzie mogłabym zasnąć, ponieważ nie chciałam wracać do domu. Wystarczyło mi około pół godziny, aby znaleźć spokojną uliczkę i pudełko, w którym mogłabym zasnąć. Był to niewielki zaułek, przy którym się prawie nikt się nie kręcił i było dość ciemno. Pudełko było wystarczająco duże, abym w nim wygodnie się ułożyła. Weszłam do środka pudełka, po czym skuliłam się i spróbowałam zasnąć. Przez około pół godziny jeszcze słuchałam dźwięków otoczenia, kiedy ucichły niemalże całkowicie. W końcu zasnęłam nie zwracając już na nic uwagi.
Jakąś godzinę czy dwie później obudziłam się z drgawkami. Poruszyłam swoimi uszami po czym wyjrzałam zza pudełka i zobaczyłam kogoś. Ta osoba stała dość blisko mnie i była zwrócona w moją stronę. Cichutko miauknęłam, po czym zapytałam cicho:
- Kim... jesteś...?
Ciężko mi było tą osobę zobaczyć, ponieważ co jakąś chwilę pojawiały mi się mroczki przed oczami.

<Ania?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope