sobota, 11 kwietnia 2015

Od Rosie - C.D Daryla

Jestem ciekawa gdzie nauczył się tak pięknie grać. Jest w tym po prostu mistrzem i ma talent do tego. Po chwili skończył utwór, a ja delikatnie oparłam głowę na jego ramieniu. Chłopak nadal dotykał klawiszy, lecz nie przyciskał ich. Zaczęłam robić to samo z lekkim uśmiechem. Było to nawet ciekawe zajęcie. Oboje trzymaliśmy dłonie na instrumencie jakbyśmy grali jakąś melodię. Przymknęłam na chwile oczy z zamyślenia, gdy nagle poczułam jak Daryl najpierw dotyka mojej dłoni, a potem kładzie na nią swoją. Bez namysłu odwróciłam rękę, a on splótł nasze palce. Zarumieniłam się i podniosłam głowę do niego. Zrobił to samo spoglądając na mnie tymi swoimi fioletowymi oczami. Po krótkiej chwili wstałam pociągając za sobą chłopaka. Usiedliśmy na kanapie szukając pilota. Co prawda był tutaj idealny porządek, ale chyba musiał gdzieś spaść. Sięgnęłam dłonią za jedną z poduszek i poczułam coś zimnego pod palcami. Zdzwiona wyciągnęłam to i spoglądnęłam na chłopaka. Trzymałam za rękojeść pistoletu, szturchnęłam lekko Daryla łokciem i podałam przedmiot. Spojrzałam mu w oczy z zaciekawieniem i nutą zdziwienia.
- To tak na wszelki wypadek - odparł odkładając broń na pobliską półkę
Pokręciłam głową z uśmiechem i powróciłam do poszukiwań. Położyłam się na kanapie i zaczęłam szukać czegoś pod nią. Chwilę to trwało, gdy poczułam coś co serio przypominało pilot. Zaczęłam się powoli zsuwać z kanapy i uderzyłabym głową o ziemię, ale w ostatnim momencie Daryl chwycił mnie w pasie i podniósł.
- Dziękuje - wyszeptałam cicho na co mnie puścił - Znalazłam naszą zgubę - powiedziałam z uśmiechem i wskazałam pod kanapę
Szybko się nachylił i wyciągnął go. Wyjrzałam na chwilę za okno. Słońce już powoli zachodziło i robiło się ciemno. Westchnęłam chwytając koc, który leżał na rogu sofy.
- To co oglądamy? - rzucił przeglądając listę filmów
- Może jakiś horror - zaśmiałam się, a chłopak przytaknął
Znalazł jakiś dosyć dobrze zapowiadające się straszydło. Usiadłam obok niego i wtuliłam się w koc. Z każdą straszną sceną chowałam się za nim, a chłopak tylko cicho się śmiał na ten widok. Jakoś w połowie seansu zaschło mi w gardle. Ogólnie w całym mieszkaniu było już ciemno. Przeciągnęłam się leniwie wychodząc spod koca i zapytałam się czy chce coś do picia. Chłopak pokręcił głową, a ja szybko przeszłam do kuchni. Nalałam sobie szklankę wody i wróciłam do niego. W sumie nie straciłam prawie nic z filmu. Wzięłam kilka łyków, po czym odłożyłam szklankę i usiadłam na podłokietniku obok Daryla. Tak było mi dużo wygodniej. Wszystko robiło się coraz spokojniejsze i to było bardzo dziwne. Skupiliśmy się na filmie, gdy nagle na ekranie wyskoczyła jakaś szkarada. Oboje aż podskoczyliśmy, a ja poleciałam z oparcia prosto na kolana chłopaka. Z początku wystraszona wtuliłam się w chłopaka, ale gdy zrozumiałam co zrobiłam chciała się szybko odsunąć. Zanim jednak zdążyłam cokolwiek zrobić Daryl objął mnie delikatnie w talii. Ciut się zdziwiłam, ale skoro mu to nie przeszkadza to czemu by tak nie zostać. Przytuliłam się do niego, po czym chwyciłam koc i otuliłam nim nas. Miło było tak trochę posiedzieć u niego na kolanach. Pod koniec film zrobił się strasznie nudny i zaczęłam ziewać. W sumie było też już późno. Zmęczona wtuliłam się w jego bluzę i przymknęłam oczy. Miałam lekki sen, więc czułam jak ostrożnie mnie podnosi i gdzieś zanosi.
~
Obudziłam się w swoim łóżku. Przeciągnęłam się leniwie i spojrzałam na zegarek. Było dosyć wcześnie, ale to nic. Lubię być „rannym ptaszkiem”. Sięgnęłam z szafy jakąś letnią sukienkę i parę innych rzeczy. W sumie to nie wiem co mnie wzięło na sukienkę, ale mniejsza z tym. Wzięłam szybki prysznic, po czym ubierając się i biorąc kilka drobniaków do torebki wyszłam. Zrobiłam zakupy na śniadanie w pobliskim sklepie. W sumie.. biblioteka byłą już otwarta, a ja nie miałam już co czytać w domu. Bez dłuższego namysłu udałam się w wyznaczonym przez siebie kierunku. Czytelnia była po drugiej stronie placu. Co prawda było tam kilka osób, ale raczej nic się nie stanie jak koło nich przejdę. Myliłam się. Jacyś wysocy chłopacy zagrodzili mi drogę i zaczęli grozić. Było jeszcze wcześnie rano i sama nie widziałam co robić. Po chwili mojego milczenia zaczęli zadawać mi pojedyncze, lecz bardzo bolesne ciosy z pięści w różne części ciała. Nagle kątem oka zauważyłam Daryla wychodzącego z budynku.
(Daryl?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope