wtorek, 28 kwietnia 2015

Od Vanilli - C.D Heaven'a

Po kilku minutach wróciłam z kuchni by zobaczyć co robi Heaven. Zasnął. Taki słodziak. Duży słodziak ale jednak słodziak. Miał tak wiele obrażeń, że wręcz wskazane mu teraz było trochę odpocząć. Musi się zregenerować. Bożę mówię o jakiejś maszynie ? Czasami mam takie wrażenie, jakbyśmy byli maszynami. Usiadłam sobie na brzegu łóżka, tuż obok Heaven’a i chwilę wpatrywałam się w jego spokojną twarz. Uniosłam lekko koc i za raz przykryłam go. Niech sobie śpi. Nie będę mu teraz przeszkadzać. Wstałam i powoli kierowałam się do wyjścia kiedy ten nagle jakby się obudził ( a może w ogóle nie spał tak głęboko jak mi się zdawało (?) ) i złapał mnie za palce lewej dłoni.
-Nie idź… - szepnął cicho nawet nie zupełnie otwierając oczy. Obróciłam głowę i spojrzałam na niego przez ramię. Zdawało mi się, że on chciałby, żebym spędzała z nim każdą wolną chwilę. Właściwie to nudziło mi się już dłuższy czas, ale chciałabym też zainteresować się nieco innymi sprawami.
-Wrócę. Nie uciekam od ciebie. – mruknęłam jak zwykle z tym swoim kamiennym wyrazem twarzy. Nachyliłam się lekko nad nim i bardzo delikatnie pocałowałam go w usta. Pewnie wolałby, by ten pocałunek trwał dłużej, jednak nie mogę mu narazi ze na to pozwolić. – Vanilla dlaczego….
-To, że cie nie kocham nie oznacza, ze w jakiś sposób nie jesteś obiektem mojego zainteresowania. – przymknęłam oczy jakbym doskonale wiedziała o co chce zapytać chłopak.
-Awansowałem ? – zachichotał i wtedy już dostał pstryczka w nos.
-Śpij. Bo w nocy nie dam ci spać. – przygryzłam wolniutko swoją dolną wargę cały czas obserwując jego reakcję. Jak o Heaven prawdziwy zboczeniec tylko czekał na to aż w końcu będzie mógł znowu mnie zaciągnąć do łóżka.
Nie rozmawiając ani chwili dłużej z srebrno włosym wyszłam na zewnątrz. Właściwie to kręciłam się przez cały czas po ośrodku bez większego celu. Czasami jest tutaj naprawdę nudno. Dopiero pod wieczór wróciłam z powrotem do pokoju chłopaka. Nie spał już, a raczej latał po domu. Kiedy weszłam do jego apartamentu (oczywiście nie pukałam ani nic xD ) i zamknęłam za sobą drzwi usłyszałam tylko głośne warczenie Heaven’a :
-Kto znowu !? – przez chwilę słyszałam jak coś spada. Chłopak za chwilę wychylił głowę zza drzwi kuchni i normalnie zerwał się z miejsca kiedy zamierzałam wyjść. – Przepraszam… nie wiedziałem, że to ty… - Ah ten Heaven. Przepraszał za wszystko, nawet jeśli to coś nie było przez niego. Wtulił się w moje malutkie plecki i chwile tak stał.
-Musisz panować nad swoją agresją.. – westchnęłam cicho rezygnując z poprzedniego działania. – Możesz sobie kiedyś przez to zrobić krzywdę. Nie tylko sobie… ale tez osobą na którym ci zależy. Obróciłam się do niego przodem na chwilę uwalniając się z jego uścisku chociaż nadal będąc bardzo blisko.
-Wiesz, że moja Arcana mi na to nie pozwala… - westchnął odwracając wzrok.
-No to trzeba nad tym popracować. – wzruszyłam ramionami wymijając chłopaka i zmierzając do kuchni. Mało się nie przewróciłam, kiedy zobaczyłem jaki syf jest na podłodze. Heaven kucharzem ? No na pewno.  Złapałam się za głowę i zaraz zerknęłam na Siwka stojącego za mną. – Tak dużo o mnie myślisz, że nawet nie potrafisz normalnie funkcjonować ? – zachichotałam stając na palcach i łapiąc go łapkami za materiał koszulki. – A może po ostatniej nocy jak na razie dajesz radę mój rasowy zboczeńcu ? – zbliżyłem się do jego szyi i pocałowałam ją lekko.


( Heaven ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope