środa, 20 maja 2015

Od Yuriko - C.D Levi'a

Niesamowicie zastanawiało mnie to, czy ten facet nadal byłby taki wygadany z wnętrzościami na wierzchu. Nie dość, że przerwał mi najpewniej najciekawsze zajęcie tego dnia, to jeszcze bezczelnie mnie obraził. Chociaż to drugie raczej mnie rozbawiło, pedant się znalazł. Zostawiłam już tego żałosnego kruka. Odrzuciłam w bok pokrwawiony patyczek i wyprostowałam się, spoglądając na chłopaka z góry. Jaki on jest niski, do tego wygląda tak mizernie. Przez chwilę mu się przygladałam, że swoim głupawym spojrzeniem, wodząc wzrokiem po jego ostrych rysach twarzy. Nie byłam w stanie określić, ile miał lat, jednak na pewno był starszy ode mnie i nawet od mojego braciszka. Wyciągnęłam rękę w jego stronę, kładąc dłoń na jego głowie. Szybko zostałam odepchnięta i posłane zostało mi spojrzenie pełne obrzydzenia. Zaśmiałam się głośno, wycofując się krok w tył.
- Jesteś taki niziutki... mogłabym Cię zgnieść, jak robaka - dodałam chłodnym głosem z nienormalnym uśmiechem
- Nie rób tego nigdy więcej, o ile nie chcesz się pożegnać ze swoimi brudnymi łapskami.
Prychnęłam zarzucając do tyłu swoimi długimi włosami. Z każdą sekundą, wzrastała we mnie chęć zabicia tego gościa. I to tak brutalnie, jak tylko potrafię. Gdyby nie fakt, że spoglądał na mnie cały czas z tym samym wyrazem twarzy, nie nakręcałabym się. Tak naprawdę, jego chłodne spojrzenie sprawiało, że w pewnym stopniu się go bałam i to bardzo. A mimo tego faktu, pragnęłam go jeszcze bardziej wytrącić z równowagi. Zobaczyć jego krew, powoli opuszczającą jego drobne ciało i plamiącą tą zielonkawą trawę. Ponieważ stałam tak już od dłuższego czasu, z trzęsącymi się rękoma, było to do przewidzenia, że ten osobnik zaraz straci zainteresowanie i sobie pójdzie. Kiedy tylko mnie wyminął, spojrzałam na niego przez ramię. W momencie kiedy zniknął mi już z oczu, spojrzałam jeszcze raz na zranionego ptaka. Nudy. Westchnęłam po czym puściłam się biegiem, starając się odszukać chłopaka. Nie było to takie trudne, najwyraźniej mu się nie spieszyło, bo już po chwili go dogoniłam. Naturalnie, przez jakiś czas utrzymywałam dystans, przyglądając się jego plecą.
- Przestań mnie śledzić, nie wychodzi Ci to, za bardzo śmierdzisz - usłyszałam jego głos z lekką nutą irytacji
Uśmiechnęłam się pod nosem i szybko zrównałam z nim kroku.
- Mówiłeś o jakiejś lekcji dyscypliny, chętnie posłucham.
- Gówniara. Nie denerwuj mnie i idź do siebie - w dalszym ciągu spoglądał przed siebie
Fakt, że nawet nie raczy na mnie spojrzeć sprawiał, że coś wręcz się we mnie gotowało. Chyba jednak przeliczyłam się myśląc, że przebywanie z nim będzie chociaż w drobnej mierze ciekawe. Myliłam się, był nudny jak flaki z olejem. Złapałam w palce chłodny, metalowy krzyżyk przez chwilę na niego spoglądając ze znużeniem.
- Jesteś nudny jak ten wisior - rzuciłam od niechcenia
- Tak? No to wytłumacz mi, czemu za mną łazisz? - mówiąc to mężczyzna o nieznanym mi imieniu, nagle się zatrzymał.
- Zepsułeś mi zabawę, teraz za to zapłacisz - uśmiechnęłam się szeroko
- Nie pozwalasz sobie na zbyt wiele? Bo mi się wydaje, że tak.
- A ja sądzę zupełnie co innego, no zaciekaw mnie - powiedziałam to takim tonem, jak kilkuletnie dziecko błagające o paczkę cukierków

(Levi?)

1 komentarz:

  1. "Jesteś nudny jak ten wisior".
    Leżę i kwiczę. :"D
    Tak po za tym, gratuluję świetnego stylu pisania. Podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń

Layout by Hope