piątek, 5 czerwca 2015

Od Akiry - C.D Grimmjow'a

-Hee.. ? – zerknęłam na chłopaka (a może mężczyznę ? Khi to zależy od wielkości.. Edd) przez ramię i uśmiechnęłam się znikomo – Marzysz. Chociaż nie no… na pewno jeszcze się zobaczymy „smerfie”…. Wpadnę  w nocy… - zacmokałam w powietrze po czym wyszłam z apartamentu, przy okazji zostawiając mu kluczyki w drzwiach. Co za dziwny typek. Zboczeniec a jednocześnie gentelman w jednym. Dodatkowo… taki wysoooooki. Masakra. Kochać się z takim to na serio musi być udręka. Dla dziewczyny, która m a na przykład 160 ? Albo 150 ? To już jest straszne. Chociaż nie no…. Nie musi klękać. Nie no dobra koniec tych durnych rozmyśleń. Bardzo szybciutko skierowałam się do siebie . Wykąpałam się, ogarnęłam… załatwiłam wszystkie ważne i te mniej ważne sprawy i w końcu przebrałam się z jeszcze mokrych ubrać. Związałam kręcone włosy w wysoką kitkę i powędrowałam do kuchni. Hmm… co by tu wymyślić…
-Halo, halo… „Przyniosłem ręczniki!” – usłyszałam jakiś znajomy głos zza ściany. Boże co ten debil tutaj robi. W dodatku czy on się ze mnie nabija !? Z tymi ręcznikami to nie było celowo, no co a palant !
-Ktoś ci pozwolił wejść ,kanalio ? – wyjrzałam zza ściany jak jakaś przyczajona kobra i spiorunowałam go wzrokiem. Uśmiechnął się tylko złośliwie widząc mój przerażając wzrok. –
-Przynioo.. – zaczął, ale za moment dostał szmatką w pyszczek.
-Wypchaj się tymi ręcznikami ! To nie było celowo, no co się nabijasz ze mnie ! – prychnęłam, ale i tak przez ten cały czas nie żywiłam do niego żadnej urazy czy coś. Nawet nie byłam zła, a przez każdy mój dialog na mojej twarzyczce wymalowany był szeroki uśmiech.
-Oj dobra nie panikuj tak no ! – zachichotał i za raz oddał mi szmatkę…. To znaczy rzucił równie celnie co ja. – Co porabiasz.
-Jak ty się tu do cholery dostałeś no… ! – krzyknęłam i w tym momencie Grimmjow złapał mnie za ramiona i przywarł do ściany. Następnie zakrył mi dłonią usta i zbliżył się.  Uciszyłam się na chwile, ale to co mówiły moje oczy było coś w rodzaju śmiechu przez łzy, a jednocześnie złości. No bo co on sobie w ogóle robi !? Rzuca mną jak lalką…
-Nie dyskutuj tyle, chyba że chcesz żebym ci w inny sposób zamknął usta. – nachylił się i opuścił jedną rękę, dokładnie tą którą trzymał na mojej twarzy. Phi nie takie rzeczy się robiło. Zbliżył się na tyle blisko bym czuła jego napalony oddech. Oj oj nie ładnie.
-Rany…. – wyszczerzyłam ząbki w zadziornym uśmiechu. – Specjalnie tak powoli się zbliżasz, bo czekasz kiedy ci ucieknę. Nie tym razem psiaczku. Jak tak cie bardzo do mnie ciągnie to zdobądź mnie w sposób właściwy dla gentelmana..
-A kto powiedział, że nim jestem !? – zaśmiał się lekko zaskoczony moim podejściem. Chwila jego nieuwagi wystarczyła, by uciec z pod jego objęć i tym razem to ja go chwyciłam tylko, że za koszulkę. Podniosłam się na palcach i oparłam swoje czoło o jego.
-Oh jaki biedny chłopczyk. Na moje ciało trzeba sobie zasłużyć głuptasie. – zamruczałam słodko. Ten ton mówił coś w rodzaju „ chodź i sobie mnie weź”. Zsunęłam swoje łapki po jego umięśnionym torsie, a na koniec odsunęłam się o krok. – No dobra napaleńcu, chodź bo jestem głodna, możemy gdzieś iść coś zjeść.


( Grimmjow ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope