środa, 8 lipca 2015

Od Vanilli - C.D Heaven'a

Jak teraz pomyślę, że Heaven nie spał przeze mnie całą noc…. To robiło mi się go żal. Najpierw pozostaje niewzruszony, stoi i patrzy na mnie. Na to jak płacze, na to jak cierpię i nic. A teraz ? Nie mógł nawet zasnąć. I to wszystko przeze mnie. Westchnęłam głośno i złapałam go za rączkę delikatnie. Pociągnęłam go w stronę sypialni (doskonale wiedziałam, ze zaraz sobie coś pomyśli ten mały zboczuszek, no ale… nie na początek dnia xD No dobra… prawie początek).
-Co ty… - zaczął. Nie dane jednak było mu skończyć ponieważ przystawiłam go do krawędzi łóżka, a następnie przewróciłam na plecy.
-Nie jesteś zmęczony ? Całą noc siedziałeś… czuwałeś nade mną. – mruknąłem cicho. Sięgnął delikatną łapką na jego twarz i przeciągnęłam nią po policzku chłopaka.  – Musisz odpocząć… - zeszłam z niego i usiadłam obok. 4 nad razem, a my znowu urządzamy sobie pogawędki. Usiadłam sobie bardziej przy jego głowie i wczepiłam paluszki w srebrne włosy.  Czerwone oczy chłopaka błysnęły tajemniczym blaskiem. Odchylił główkę do tyłu i spojrzał na mnie
-A jeśli powiem, że nie jestem śpiący..
-Tia…. A te wory pod oczami, to niby dodają ci uroku ? – zachichotałam, bawiąc się kosmykami jego włosów. Po kilku minutkach Heaven zamknął ocz i leciutko wtulił się w moja nogę. I że on niby nie jest śpiący ? Widzę właśnie. Przez tą myśl i jego poprzednią wypowiedzieć uśmiech nie znikał mi z twarzy.
[…]
W końcu ja sama nie mogłam już usiedzieć. Położyłam się obok niego i również zasnęłam. Hmm.. teraz spało się o wiele lepiej. Przy nim. Zawsze tak było, ale dlaczego ? Jak tylko byłam z tym głupiutkim chłopakiem… wszystko było lepsze.
- VANILLA ! Gdzie ty się podzie…. – obudził mnie donośny głos wpadającej do apartamentu siostry. Boże ta to ma wyczucie. Chociaż… chyba nie mam się czego wstydzić zwłaszcza, ze przecież tylko się do niego przytuliłam. To jeszcze nic złego czyż nie ? Stanęła w drzwiach mojej sypialni i tam też się zatrzymała. Kiedy nas zobaczyła: na jej twarzy wymalowały się piękne rumieńce. Usta wykrzywiły się w szaleńczym uśmiechu.  Przeniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczka. Heaven’ek jeszcze spał. –Mrrruuu… to wy już tak oficjalnie ? – wparowała do nas do łóżka i przy tym tez walnęła chłopaka w brzuch. Momentalnie zgiął się i …. Spadł z łóżka. Boże… on ją chyba zabije teraz…
-Argh….. Vanilla… czy ty… - podniósł się i ponownie nie dokończył tego co miał zamiar powiedzieć. Jak zobaczył Chiyo na łóżku to wyraz jego twarzy zmienił się drastycznie. – Co ona tu robi !? – zapytał nagle wskazując na czarnowłosą palcem.
-Heaven ! Jak ja cie dawno nie widziałam ! Chociaż … może to i dobrze. Widzę, że bardzo dobrze zajmujesz się moją siostrą … - zakręciła kółeczko oczami i znów przeniosła wzrok na mnie. Wygięła plecki w koci grzbiet. Złapała mnie za policzek i przyciągnęła do siebie. – Dobry jest w łóżku ? – puściła mi oczko. Ah tak.. ta również tylko o jednym. Już wiem od kogo się tego nauczyłam.
-Nieziemski… - zerknęłam tajemniczo w stronę Heaven’a. Wodził cały czas wzrokiem za Chi, ale gdy wypowiedziałam te słowo, automatycznie zarumienił się lekko. Wyglądał tak jakby mówił „Czy ty jej teraz będziesz dawała sprawozdanie z tego co my robimy w nocy !?”. W każdym razie.. zapamiętam sobie tą minę do końca życia.
-To może ja go sobie porzecze na jedną noc, hmm ? – przeturlała się po łóżku i już miała zlecieć na podłogę (dokładniej to na chłopaka), ale zatrzymałam ją.
-No gdzie… nie oddam ci go. On jest mój. Znajdź sobie innego dobrego w łóżku. Ten jest już zajęty.
Na twarzy mojej siostry pojawił się grymas niezadowolenia, za to ja wystawiłam jej język i wstałam. Mój Tygrysek nadal siedział na podłodze z miną godną pożałowania. Kurde, no przecież nic takiego nie powiedziałam. Za nim wyjdę z pokoju to chyba wypadało by go najpierw podnieść, no nie ? Tak wiec podeszłam do niego i wyciągnęłam łapkę. Chwilę się wahał, mimo wszystko przyjął pomoc. Druga Sigma w tym czasie wyszła z pokoju i skierowała się do kuchni.
-Zawstydziłeś się, jak powiedziałam, że jesteś nieziemski  w łóżku ? – podeszłam na paluszkach i oparłam się o jego tors. Nic nie odpowiedział tylko odwrócił głowę. Z kuchni dobiegał cichy głos Chiyo, która sobie coś śpiewała i jednocześnie nawoływała nas. – Chodź… - pocałowałam go w policzek i pociągnęłam w stronę siostry.
-Co ? Tak mało czasu potrzebowaliście na szybki numerek ? – powiedziała cichutko chichocząc.  Myślałam, że Heaven z tego całego zawstydzenia wyjdzie z siebie i stanie obok. – Heaven tak szybko dochodzisz…?
-Dobra starczy. Bo nigdy więcej nie wyjdzie z pod kołdry…
-Ciekawe czego on tam szuka… może..
-Chiyo. – podeszłam i pstryknęłam ją w nosek.  – Jesteście głodni ? Heaven może zrobisz te swoje specjalne naleśniki ? – zerknęłam na nich.
-Odczepcie się obie… - prychnął podchodząc do blatu i opierając się o niego obiema rączkami. Hehe. Biedny. Chciaż… taki zarumieniony Heaven’ek jest całkiem słodki. Pytanie : Kiedy on w ogóle nie jest słodki ?”
-No dobrze… to ja wam zrobię coś dobrego… ale ty go nie męcz Chiyo.


( Heaven , Chiyo ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope