poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Od Cinii - C.D Riuki'ego


Ta jasne, nic mu nie będzie. Niech uważa bo zaraz mu w to uwierzę no ale jak chce. Zsunęłam się z niego żeby go przypadkiem nie zgnieść i z powrotem zamknęłam oczy. Chociaż teraz nie mogłam już zasnąć, zaczynałam się coraz bardziej o niego martwić. Już drugi raz płacze w ciągu jednej doby, w przeciągu tych kilku miesięcy nigdy tego nie robił. Było to dla mnie nowe dlatego w pewnym sensie straszne, bałam się. Przez jeszcze może kilkanaście minut leżeliśmy w ciszy kiedy Riuki jakby nagle się "otrząsnął". Podniósł się na tyle, żeby mógł siedzieć na łóżku ze spuszczoną głową. Co mu się znowu dzieje?
 - Wiesz Cinia, tak sobie to wszystko przemyślałem... I doszedłem do wniosku, że chyba lepiej będzie jeśli naprawdę znajdziesz sobie kogoś innego. Starałem się ale może my po prostu do siebie nie pasujemy?
Kiedy to powiedział poczułam się dziwnie. Tak jakby ktoś walnął mnie z całej siły pięścią prosto w brzuch. Zamrugałam oczami jakby nie do końca rozumiejąc to, co właśnie powiedział.
 - Żartujesz prawda? Powiedz, że żartujesz! - obruszyłam się.
Kiedy pokręcił głową odsunęłam się do tyłu, unikał teraz mojego wzroku.
 - Jak możesz... - powiedziałam powstrzymując się od płaczu.
Nie, tym razem się nie złamię, nie tutaj. Nie chcę, żeby miał z tego jakąkolwiek satysfakcję. Jak mógł powiedzieć coś tak okropnego z taką łatwością? Chociaż nie oszukujmy się, to ja przez te kilka miesięcy sprawiłam mu sto razy więcej krzywd. Wzdrygnęłam się i wstałam z łóżka jak oparzona, nie chciałam się odsuwać jednak nie mam chyba innego wyboru.
 - Widzę, że bardzo ładnie to sobie przemyślaleś... skoro tak, to musisz być pewny tego co mówisz. Nie chcę nikogo innego, mówiłam ci to ale ty najwyraźniej nie rozumiesz! Wiesz co, jesteś okropny - powiedziałam to wiedząc doskonalę o tym, że go ranię.
Chyba nie spodziewał się z mojej strony takiej reakcji. Myślał, że znowu się rozpłaczę i wręcz będę się rzucała w spazmach po podłodze? Nie tym razem... Spojrzałam na niego wzrokiem pełnym bólu a następnie wyszłam. Najpewniej już tutaj nie wrócę no ale przecież "tak bedzie lepiej". Powiedziałam przedtem, że nigdy go nie zostawię. Łamię już to słowo pierwszego dnia, powodując u niego już pewnie totalne załamanie. Żałowałam swojego wybuchu, mogłam przecież spokojnie z nim porozmawiać. Zapewnić go, że jest dla mnie tym jedynym i że nie musi tak mówić. Nie wrócę już tam jednak, nie chcę mu się pokazywać w ogóle na oczy. Najlepiej będzie jeśli on o mnie zapomni, znajdzie sobie kogoś lepszego i tyle. Kogoś takiego, przez kogo nie będzie nigdy więcej cierpiał, żeby po prostu był tylko szczęśliwy. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz, chociaż on pewnie i tak tu nie przyjdzie... Kiedy miałam odsunąć się od drzwi i zagłębić w środek swojego ponurego mieszkania, zatrzymałam się. Nie, ja nie mogę tego tak zostawić. Chyba po prostu muszę przestać być taka cholernie dumna i okrutna w stosunku do niego. Dopiero co stamtąd wyszłam i już się tam wracałam, czemu ja nie potrafię nawet normalnie myśleć? Tak jak myślałam, będzie wyglądał jeszcze gorzej niż przed chwilą. Siedział na podłodzę, na jego twarzy było widać nowe ślady łez aczkolwiek teraz nie płakał. Nie chciał, żebym na niego patrzyła kiedy on to robi. Jestem jedyną osobą która go tak złamała? To dowodzi jaką jestem podłą i zimną suką...
 - Przesadziłam... po prostu zszokowałeś mnie z tym i nawet nie zdążyłam poważnie się nad tym zastanowić. To wszystko jest moją winą... zresztą tak jak zwykle. Wiem, że się starasz i doceniam to, dlatego nie chcę sobie znajdywać kogokolwiek innego.
Nie umiałam nawet złożyć jednego, sensownego zdania. Zresztą on nawet mnie nie słuchał, wpatrywał się bez jakiegokolwiek wyrazu w ścianę. Tak jakby nikogo prucz niego tutaj nie było. Spuściłam wzrok uśmiechając się lekko, sama przecież do tego doprowadziłam jak mogę mu mieć to za złe?

(Riuki? DDDD: )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope